Rozdział V
Cześć! W tym rozdziale znowu wracamy do jednej z głównych bohaterek Andromedy. Rozdział jest dosyć krótki, ale w kolejnym planuję napisać trochę więcej, więc stwierdziłam, że nie będę ich łączyć. Trochę więcej napiszę pod koniec rozdziału, a tymczasem zapraszam do lektury ;)
-------
Poranek był zimny i mglisty. Kropelki rosy delikatnie połyskiwały na trawie. Słońce powoli wschodziło i mimo zimnego rana zwiastowało ładny, majowy dzień. Andromeda otworzyła oczy i spojrzała na łóżeczko, gdzie spał Teddy. Zawsze budziła się wcześniej od niego. Ogólnie bardzo mało sypiała. Jakoś nie było jej to potrzebne. Wieczorami siadała przy kominku i czytała książki do późna w nocy albo odtwarzała filmy na czarodziejskim projektorze. Wczoraj obejrzała francuski melodramat o czarownicy, która zakochała się w centaurze. Została przez to odsunięta od reszty społeczeństwa, była przez innych wytykana palcami i nikt nie chciał z nią rozmawiać. Najbardziej zawiedziony był jej ojciec, który nie chcąc dopuścić do ucieczki córki wraz z centaurem zabił go, a następnie siebie zostawiając córkę samą po środku wielkiej polany, gdzie pojawiły się inne centaury i wyraziły swój żal poprzez wystrzał w powietrze swoich strzał. Andromeda lubiła takie filmy. Zwłaszcza teraz, w tak smutne wieczory. Pokazywały jej, że na każdego w życiu czeka jakaś tragedia. O jej życiu też można by było nakręcić film, pomyślała. Wstała z łóżka, poszła do łazienki, a następnie zrobiła sobie śniadanie, po czym wzięła do ręki pióro i pergamin i napisała do Harry’ego list:
Drogi Harry,
Wiem, że nadużyłam już zdecydowanie za dużo Twojej chęci pomocy w opiece nad Teddym, a jednak chciałabym Cię prosić jeszcze o pomoc. Moja siostra zaprosiła mnie dzisiaj do siebie, nie wiem ile czasu mi to zajmie, jednak nie chciałabym męczyć Teddy’ego. Czy mogłabym liczyć dzisiaj na Twoją pomoc? Jeżeli tak, proszę napisz o której godzinie Ci pasuje. Jeszcze raz bardzo dziękuję,
Andromeda
Narcyza co prawda powiedziała, że Andromeda może zabrać ze sobą małego, jednak ona nie chciała go zabierać. Nie wiedziała, co siostra ma jej do powiedzenia, ale czuła, że może jej nie być kilka godzin. Zapakowała list w kopertę i zawołała Austin - swoją sowę. Ta radośnie do niej podleciała, dziobnęła ją pieszczotliwie w ucho, po czym wzięła list i wyleciała z salonu. W tej samej chwili z sypialni dobiegł poranny szloch jej wnuka.
Kochany, już nie śpisz? - spojrzała na niego z miłością i wyjęła go z łóżeczka. Dzisiaj miał zielonkawe włosy a nos przypominał trochę marchewkę. Andromeda zaśmiała się i poszła wraz z Teddym do kuchni, by go nakarmić.Poranne czynności z Teddym zawsze zajmowały jej trochę czasu, za co była bardzo wdzięczna. Wtedy mogła nie myśleć o problemach i o bólu. Dochodziła już powoli dziewiąta, kiedy sowa wleciała przez otwarte okno i przyniosła list od Harry’ego.
Kochana Dromedo,
Opieka nad Teddym jest dla mnie największą przyjemnością. Zjawię się dzisiaj po obiedzie około godziny 15:00. Przybedą ze mną Ron i Hermiona. Mam nadzieję, że nie stanowi to dla Ciebie kłopotu.
Pozdrawiam,
Harry
Andromeda uśmiechnęła się.
Oh Teddy! Ilu dzisiaj będziesz miał opiekunów! Na pewno nie będziesz się nudził. - powiedziała. Odłożyła Teddy’ego do kojca dając mu zabawki a sama zaczęła skrobać dwa listy.Pierwszy z nich poszedł do Harry’ego, w którym mu dziękowała i zapewniała, ze obecność Rona i Hermiony będzie dla niej i dla Teddy’ego wielką przyjemnością. Drugi list napisała do Narcyzy oznajmiając, że zjawi się u niej około 16:00 dzisiejszego popołudnia.
Przedpołudnie przeleciało bardzo szybko.Andromeda głównie bawiła się z Teddym oraz przygotowywała dla niego obiad. Gdy o godzinie 13:30 w końcu zasnął Andromeda postanowiła trochę usprzatnąć ogród.
Dzień był cudowny. Słońce mocno prażyło i przez chwilę przeszło Dromedzie przez myśl, by usiąść w słońcu i rozkoszować się tymi cudownymi chwilami. Jednak, gdy spojrzała na swój ogród doszła do wniosku, ze nie może tak tego zostawić. Zresztą w wakacje będzie często razem z Teddym odpoczywać w tym miejscu. A jeżeli chce to zrobić to musi tutaj najpierw uporządkować. Prawie zabierała się do pracy, gdy otrzymała list od Narcyzy.
Kochana Dromedo,
Przepraszam za późną odpowiedź, jednak Twoja sowa przyleciała lekko ranna i musiałam opatrzyć jej skrzydło oraz dałam eliksir, który doprowadził ją do zdrowia. Biedna musiała wlecieć w drzewa w drodze do mnie. Bardzo Ci dziękuje za wiadomość i będę Cię oczekiwać w ogrodzie. Poniżej podaję adres, gdyż nie mamy jeszcze zarejestrowanej nazwy naszego nowego domu. Mam nadzieję, że z Twoją sową wszystko będzie w porządku. Uściski dla Teddy’ego.
Cyzia
Adres: Dolina Soamsanx, Shawnville, Exeter. Dolina jest malutka, a nasz dom jest tam jedyny.
Oh, Austin! - przeraziła się Narcyza i zaczęła oglądać swoją sowę. - Ty to się czasami umiesz wpakować w tarapaty. Dobrze, że Cyzia Cię opatrzyła.Jeszcze raz dokładnie obejrzała swoją sowę. Gdy stwierdziła, że Austin jest wyleczony pozwoliła mu odlecieć do swojego przytułku, a sama zajęła się teraz jeziorkiem. Wyczyściła go dokładnie z brudów i wodorostów, które zdążyły się w nim skupić. Lilie, które jeszcze rano były martwe teraz pięknie kwitły. A trawa, która była zdecydowanie za duża i za bujna została estetycznie ścięta, tak, że teraz w pełni było widać ścieżkę prowadząca do domu. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 15:00, więc Harry może się zjawić lada chwila. Upewniwszy się, że Teddy jeszcze smacznie śpi, poszła się wyszykować. Gdy otworzyła szafę zdała sobie nagle sprawę, że ostatnie kilka miesięcy nosiła jedne i te same ubrania. No cóż. Nie było czasu ani ochoty, by się stroić. Teraz zresztą tego też nie ma. Zdjęła z wieszaka pierwszą lepszą sukienkę i purpurową szatę. Dzień jest taki piękny. Najchętniej w ogóle, by jej nie zakładała. Obiecała sobie, ze gdy jutro będzie tak ładna pogoda jak dzisiaj to pójdzie razem z Teddym na ogród i spędza tam razem cały dzień wygrzewając się w słońcu. Gdy Andromeda upięła włosy w wysoki kok rozległo się pukanie do drzwi. Przyszedł Harry wraz z Ronem i Hermioną.
Jak miło Was wszystkich widzieć! - powitała ich Andromeda. Teddy jeszcze śpi. Wchodźcie, wchodźcie.
Andromeda była inna niż ostatnimi czasy. Dzisiaj, w porównaniu z tym co było jeszcze wczoraj, promieniała. Widać było, że w końcu trochę poświęciła czasu swojej osobie na dojście do ładu. Ten widok nieco ucieszył Harry’ego. Zdecydowanie lepiej patrzyło się na nią, gdy miała na twarzy szczery uśmiech. Był również pełny podziwu, że już po tak krótkim czasie potrafiła choć trochę dojść do siebie. Ostatecznie on sam nawet po tylu latach nie pogodził się na dobre ze śmiercią rodziców. Może to dlatego, że ich nie znał? I nagle przeszedł mu przez myśli mały Teddy. Jest dokładnie w takiej sytuacji jak Harry. Nigdy nie znał i nie pozna swoich rodziców. Musiał się z nimi pożegnać wyjątkowo wcześniej i nigdy nie przekona się sam jacy byli wspaniali. Andromeda jest niezwykle silna, pomyślał trochę jej tego zazdroszcząc.
Dromedo… - zaczął powoli Harry - nie musiałaś sprzątać. Mogliśmy to zrobić za Ciebie, przecież wiesz. Doceniam to Harry, nawet bardzo! - upewniła go - Jednak poczułam chęć zrobienia tego sama. Nie do końca wszystko wyszło tak jak planowałam, jednak mam nadzieję, że za niedługo wszystko będzie wyglądało lepiej. Po prostu potrzebuję czasu. To wszystko. Oh, Andromedo, to wygląda cudownie! - powiedziała Hermiona ze łzami w oczach. - Musiałaś sobie zadać wiele trudu, by to zrobić. Zobaczę, co jeszcze można zdziałać, chociaż myślę, że wszystko już wygląda perfekcyjnie. Dziękuję Ci, Hermiono - powiedziała Andromeda - I dziękuję, że zechcieliście przyjść. No to co? Mogę Wam zostawić Teddy’ego pod opieką? Postaram się wrócić jak najszybciej. Nie musisz się spieszyć - odpowiedział Harry - czas spędzony z Teddym jest dla mnie teraz najważniejszy. Im więcej, tym lepiej. Załatw spokojnie swoje sprawy i… - zawahał się. Chciał powiedzieć „i bądź ostrożna”, jednak pomyślał, że może ją tymi słowami zranić, a tego na pewno nie chciał. Ostatecznie Narcyza była jej siostrą. Sporo się w ich życiu pozmieniało, obie sporo przeżyły, jednak wczorajsza obecność młodszej siostry Andromedy pokazała, że naprawdę czuje skruchę i chce w swoim życiu odmiany. Nie potrzebnie będzie się wtrącać. - i udanego popołudnia. Dziękuję - uśmiechnęła się do niego po czym gestem zaprosiła do kuchni. - W szafce, jak już za pewne Harry wiesz, jest herbata, piwo kremowe i ognista whisky, jeśli zajdzie taka potrzeba - powiedziała z lekkim uśmiechem - a tutaj - wskazała na szafkę na lewo od poprzedniej - są ciasteczka. Powinny być raczej świeże, chociaż nie pamiętam kiedy je kupowała. Przepraszam Was za to, po prostu nie miała zbytnio głowy do zakupów ostatnimi czasy. Andromedo, nie masz za co nas przepraszać! - odpowiedziała natychmiast Hermiona. - Poza tym sądzę, że z Teddym będzie tyle zabawy, że nie będziemy mieli czasu nawet usiąść - zaśmiała się. - Dziękujemy Ci bardzo, że pozwoliłaś nam też przyjść. Nie wygłupiaj się, Hermiono! - skarciła ją Dromeda - To dla mnie niesamowita przyjemność! I to ja dziękuję, że zechcieliście przyjść! To co? Zostawiam Was. Bawcie się dobrze i nie pozwólcie Teddy’emu wejść sobie na głowę - dodała z uśmiechem. - Jak wspomniałam wcześniej, postaram się wrócić jak najszybciej. Gdyby coś się działo, albo potrzebowalibyście mojej pomocy to natychmiast wyślijcie patronusa i zaraz przybędę. Bez obaw - odpowiedział Harry - Gdyby jednak, będę pamiętał.
Andromeda jeszcze raz obdarzyła całą trójkę uśmiechem, po czym zabrała torebkę i wyszła z domu, deportując się przy bramie ogrodu z cichutkim pyknięciem.
To co? - odezwał się Ron - W której półce były te ciasteczka?
Hermiona obdarzyła go morderczym spojrzeniem, po czym wszyscy w trójkę udali się do sypialni Andromedy, gdzie w łóżeczku spał Teddy.
Dodaj komentarz