Rozdział XIX
Cześć! Korzystając z chwili wolnego od pracy i leżąc na słonecznej plaży napisałam dla Was kolejny rozdział. Może być nieco długi, już straciłam rachubę :D Chciałam go jeszcze kontynuować, jednak stwierdziłam, że wtedy byłby zdecydowanie za długi.
Kilka słów na początek:
Jak wspomniałam pod koniec poprzedniego rozdziału, Hermiona wróciła, jednak nie za dobrze się układało między nią a Ronem. Jeśli chodzi o Harry'ego i Romildę to są aktualnie w szczęśliwym związku. Trochę z nich robię na siłę dorosłych, tak mi się wydaje, jednak no dajmy się młodym wyszaleć! :D Akcja rozdziału dzieje się w domu Harry'ego i jest kontynuacją rozdziału XVII (jak wspomniałam też poprzedni rozdział dział się nieco wcześniej). Tak więc zapraszam do czytania!
----
Sobotni poranek zwiastował kolejny piękny dzień dla Brytyjczyków. Był wczesny poranek kiedy Harry’ego obudziły donośne głosy dochodzące z kuchni.
Wiesz co? Ja mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć! Ciągle Ci coś nie pasuje, ciągle się czegoś czepiasz, czy Ty nie rozumiesz, że ja też muszę poświęcić trochę czasu dla siebie i swoich rodziców, których dopiero co odzyskałam? - głos należał do Hermiony, która wczoraj została u nich na noc. Co się dzieje? - zapytała Romilda ziewając, która również spędzała tę noc w domu Harry’ego i Rona.Odkąd Harry zaczął się z nią spotykać, wszystko przychodziło mu łatwiej. Romilda bardzo często zostawała u niego na noc. Harry’emu to bardzo odpowiadało, jednak nie mógł znieść myśli, że Romilda jest wciąż uczniem Hogwartu i jej rodzice myślą, że śpi u przyjaciółki. Hermiona o dziwo zaprzyjaźniła się z nią. Często siedzieli w czwórkę [wraz z Ronem] w salonie i do późnego wieczoru grali w czarodziejskie szachy, które Hermiona w końcu zrozumiała, czy też opowiadali sobie o przeróżnych rzeczach. Widać było jednak, że związek Rona i Hermiony trochę się odmienił. Nie całowali się już namiętnie w obecności innych osób, nie prawili sobie komplementów, Hermiona zdawała się zwracać coraz mniejszą uwagę na Rona, a Ronowi ciągle coś w niej nie pasowało. Harry zaczął już podejrzewać od jakiegoś czasu, że to może nie skończyć się dobrze i obawa, która w nim narastała zaczęła nagle stawać się w pełni realna.
A ja to co? Chyba mnie też możesz poświęcać więcej czasu! - Głos Rona był mocno podniesiony - Nigdzie już razem nie wychodzimy, rozmawiamy tylko przy innych, jak ja się mam czuć? Czy Ty nie rozumiesz - krzyknęła Hermiona - że ja właśnie odzyskałam rodziców? Ty nie wiesz jak to jest! Ty nigdy nikogo nie straciłeś! Masz od zawsze mamusię i tatusia przy sobie, a moi rodzice ledwo mnie pamiętają! Straciłem brata! Jak możesz tak w ogóle mówić, że nikogo nie straciłem? Masz jeszcze wielu braci, a rodziców ma się tylko jednych! Przestańcie! - do kłótni wtrącił się Harry, który zbiegł ze swojej sypialni słysząc, że ich krzyki zmierzają w złym kierunku - Nie chcę się wtrącać, jednak ta rozmowa schodzi już na bardzo poważne tematy. Hermiono, nie myślałem, że będziesz w stanie powiedzieć takie rzeczy. Oh, Harry! - Hermiona zaczęła szlochać - Przepraszam, ja nie powinnam, wiem o tym. To zabrzmiało fatalnie. To było fatalne! - krzyknął Ron - Nigdy Ci tego nie zapomnę. Myślę, że na tym się skończy nasz związek. Ron, nie podejmuj pochopnych decyzji - powiedział Harry Nie musisz zgrywać dobrego kumpla, stary. Ja już podjąłem decyzję. I masz całkowitą rację - krzyknęła Hermiona przez łzy - Ten związek zmierza do nikąd. Tak będzie lepiej. Hermiono, usiądź na moment i ochłoń - zaproponował Harry i ku jemu zdziwieniu Hermiona usiadła na kanapie - Zrobię Ci herbaty. Nie mam ochoty - odpowiedziała ocierając oczy Słuchajcie - powiedział Harry - Ron, podejdź tutaj.Ron niechętnie podszedł do przyjaciela patrząc się wciąż gniewnie na Hermionę.
Nie musicie naprawdę wprowadzać mnie w takie sytuacje. Jeżeli chcecie się rozstać, to zróbcie to proszę w spokojnej atmosferze. I Ty Ron - tu zwrócił się do swojego najlepszego kumpla - i Ty Hermiono - tu spojrzał na swoją przyjaciółkę - jesteście moimi przyjaciółmi od początku. Nie chcę, żeby to się zmieniło przez jeden niewypalony związek. Możecie na siebie patrzyć spode łba przez jakiś czas, jednak wolałbym, aby to Wam przeszło. Najlepiej porozmawiajcie sobie na spokojne. Ja wracam do siebie.Po czym zostawiając Rona i Hermionę z głupimi minami wrócił do swojej sypialni, gdzie czekała na niego Romilda. Minęło około 40 minut, gdy Harry usłyszał dosyć głośny trzask, który ewidentnie oznaczał czyjąś aportację. Spojrzał przez okno i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczył przed swoim ogrodem Andromedę wraz z Narcyzą. Nie miał pojęcia dlaczego się tutaj zjawiły, dosyć wcześnie rano i bez powiadomienia.
Chodź - powiedział do Romildy - Nie wiem o co chodzi, a wolałbym Cię mieć przy sobie.Gdy zszedł na dół zobaczył, że Ron i Hermiona również zerkają przez okno. Po ich minach widać było zaskoczenie, ale to co Harry’ego ucieszyło to fakt, że wyglądali jakby odbyli właśnie poważną rozmowę, która na pewno zakończyła się dobrze. Usłyszeli stukanie do drzwi.
Ja otworzę - powiedział Harry, po czym podszedł do drzwi i otworzył je. Witaj, Harry - powiedziała Andromeda - mam nadzieję, że wybaczycie mi to najście, jednak stwierdziłam, że już nie będziecie spać, a wysyłanie listów byłoby zbędną stratą czasu. Czy możemy wejść? Zapraszam - powiedział Harry nie wiedząc o co tutaj chodzi. Gdzieś w środku niego zaczęła się rodzić ogromna złość na Andromedę. Dlaczego ona przyprowadza swoją siostrę do JEGO domu w dodatku bez żadnej zapowiedzi? I dlaczego zachowuje się jak nastolatka, która ciągle chodzi wszędzie ze swoją przyjaciółką poza którą nie widzi świata? Bardzo mu się to nie podobało - Co Cię tak wcześnie sprowadza? Tak właściwie to ja chciałam Was odwiedzić - powiedziała Narcyza - I to był mój pomysł, nie Andromedy. Andromeda chciała wysłać list, by Was poprosić o spotkanie, jednak ja nalegałam, byśmy załatwili to bez tego. Bałam się, że możesz nie chcieć się ze mną spotkać. Dlaczego? - zapytał Harry - Nie mam problemu z widywaniem Pani. - odpowiedział na swoje własne pytanie, nie do końca pewny, czy jest to prawdą. Bardzo się cieszę z tego powodu - powiedziała Narcyza. Proszę usiąść, zaraz zrobię herbatę - powiedział Harry, po czym machnął różdżką w stronę kuchni, a tam herbata sama zaczęła się przygotowywać. Cieszę się, że jesteście w pełnym składzie - powiedziała Narcyza - O! Ciebie nie znam - dodała zerkając na Romildę. Jestem Romilda - odpowiedziała - spotykamy się z Harrym Oh, to bardzo mi miło - powiedziała Narcyza - no cóż. Myślę, że nie będę zaczynać rozmowy od pytań w stylu „jak tam u Was”, gdyż wiem, że zdecydowanie bardziej wolisz, Harry, jak przedstawia się sprawę jasno. I ma Pani rację - odpowiedział Harry, jednak coraz bardziej narastał w nim niepokój. Co też ta kobieta od niego chce? A zatem… Planuję jutro zorganizować obiad. Zaprosiłam już Andromedę wraz z Teddym i chciałabym również, abyście Wy wszyscy byli na nim obecni. - powiedziała Narcyza na wdechu - Ciebie również będzie mi bardzo miło gościć - dodała patrząc na Romildę. Słucham? - to Hermiona się odezwała śmiejąc się - Czy na tym obiedzie będzie również Pani mąż, który chciał nas pozabijać i Pani syn, który nazywa mnie szlamą? Tak - odpowiedziała Narcyza. Widać było, że całą sobą powstrzymuje się, by nie wybuchnąć płaczem. - Oni wiedzą o moich planach i nie mają nic przeciwko. Pani Malfoy…. - zaczął Harry - bez urazy, ale czy Pani siebie słyszy? Mamy - tu pokazał palcem na siebie i na pozostałą trójkę - przyjść do PANI domu na obiad, na którym będzie Pani mąż i Pani syn? I razem sobie rozmawiać? Tak. Tego właśnie bym chciała - powiedziała Narcyza z pełną powagą. I jak to sobie Pani wyobraża? - zapytał Harry wstając - będziemy grać w szachy czarodziejów? W Gargulki? A może na koniec otworzymy wino domowej roboty Malfoyów, napijemy się i zaśpiewamy piosenki? Taka wielka szczęśliwa rodzina! A na koniec pójdę z Pani synem na przyjacielską pogawędę i z uśmiechem na twarzach będziemy wspominać szkolne czasy? Od czego by tu w takim razie zacząć… Nie wiem czy od początku, kiedy to próbował przekazać mi, że jest lepszy od Rona, czy może od końca, kiedy próbował nas pozabijać w Pokoju Życzeń? Ciężka decyzja, chyba muszę przygotować listę tematów. Pani Malfoy - powiedziała Hermiona widząc minę Narcyzy. Ona, w przeciwieństwie do Rona i Harry’ego, rozmawiała z nią pierwszy raz w życiu, nie licząc incydentu na Pokątnej dwa lata wcześniej - Obawiam się, że Harry ma rację. To nie jest dobra decyzja. Dwa lata temu patrzyła Pani na mnie jak na śmiecia, a kilka miesięcy temu obserwowała Pani, jak Pani siostra mnie torturuje w PANI domu. Ja sobie nie wyobrażam siedzenia przy jednym stole z Pani rodziną. Rozumiem to - zaczęła Narcyza Oczy już szkliły jej się od łez, jednak dzielnie kontynuowała. Siedząca obok niej Andromeda schowała głowę w dłonie - Jednak chciałabym spróbować. Jesteście częścią rodziny Andromedy. A Andromeda jest moją rodziną. Kiedyś przyjdzie taki moment, że się spotkamy. Wcześniej czy później. Czy nie lepiej zacząć od razu? Czyli tak - zaczął Harry - przyjdziemy jutro do Pani. Przywita nas Pani wspaniały mąż, który być możliwe, że potraktuje któregoś z nas jakimś Cruciatusem, albo nas otruje przy najbliższej okazji. Pani syn nazwie Hermionę szlamą jakieś dwadzieścia razy, a na koniec będziemy się wszyscy bawić z… - tu się zatrzymał. Romilda nie wiedziała o Lilith. - z… Teddym. To brzmi jak cudowne Boże Narodzenie. A może powspominamy Pani siostrę, która zabiła mi ojca chrzestnego i przyjaciółkę, która tak się składa, że była córką osoby, która teraz koło Pani siedzi!I kolejny raz słowa Harry’ego ugodziły siostry Black. Harry nie wiedział dlaczego, ale patrzenie na ich cierpienie dawało mu wewnętrzną satysfakcję. Tak jakby znęcał się nad Bellatrix. Harry jednak nie do końca znał możliwości Andromedy i było już za późno, gdy zdał sobie sprawę, że ta słyszy jego myśli. Andromeda wstała z kanapy i szybkim krokiem podeszła do Harry’ego. W oczach miała złość, która była identyczna do złości Bellatrix.
KIEDY TY W KOŃCU ZROZUMIESZ, ŻE ANI JA, ANI NARCYZA NIĄ NIE JESTEŚMY - wrzasnęła popychając Harry’ego na ścianę - KIEDY W KOŃCU ZROZUMIESZ, ŻE JESTEŚMY INNE? KIEDY ZROZUMIESZ, ŻE TO WSZYSTKO JUŻ SIĘ SKOŃCZYŁO? NIE JESTEM BELLATRIX! NARCYZA TEŻ NIĄ NIE JEST! ŻADNA Z NAS NIE JEST POTWOREM! PRÓBUJEMY NAPRAWIĆ NASZE ŻYCIE! A JEŚLI MYŚLISZ, ŻE NARCYZA JEST ZŁYM CZŁOWIEKIEM TO CZY NAPRAWDĘ SĄDZISZ, ŻE ONA TEGO CHCIAŁA? ŻE CHCIAŁA PATRZYĆ SIĘ NA CZYJĄŚ ŚMIERĆ I SIĘ Z TEGO CIESZYĆ? NIE! TO JA ZAWSZE TEGO CHCIAŁAM! TO JA CHCIAŁAM ZABIJAĆ MIESZAŃCÓW, TO JA CHCIAŁAM WYPERSWADOWAĆ SZLAMY Z TEGO ŚWIATA, TO JA CHCIAŁAM ZABIĆ SYRIUSZA! JA! TO JA BYŁAM MAŁĄ WERSJĄ BELLATRIX! TO JA JĄ PRZEZ CAŁE MŁODZIEŃCZE LATA WSPIERAŁAM! TO JA JĄ PODZIWIAŁAM, ŻE STANĘŁA U BOKU CZARNEGO PANA! TO JA CHCIAŁAM BYĆ BEZWZGLĘDNYM ŚMIERCIOŻERCĄ! - wrzask Andromedy odbijał się echem od ścian. Każdy stał przerażony patrząc się na szaleństwo w jej oczach, a Romilda schowała się z boku - A KIM TERAZ JESTEM? JESTEM INNYM CZŁOWIEKIEM! BRZYDZĘ SIĘ CZARNĄ MAGIĄ, BRZYDZĘ SIĘ SWOJĄ RODZINĄ, BRZYDZĘ SIĘ TEGO, KIM BYŁAM! NIE OCENIA SIĘ LUDZI PRZEZ TO JACY BYLI, ALE PRZEZ TO JAKIMI SIĘ STALI! BAWI CIĘ TO, ŻE ZAMORDOWALI MI DZIECKO? CIESZYSZ SIĘ Z TEGO POWODU? BO SPRAWIASZ WRAŻENIE, JAKBY TO DLA CIEBIE BYŁA JAKAŚ CHORA ZABAWA! CIĄGLE MI WYTYKASZ TO, ŻE ROZMAWIAM Z NARCYZĄ, A NAWET JEJ NIE ZNASZ! ONA URATOWAŁA CI ŻYCIE! URATOWAŁA NAS! ONA BAŁA SIĘ BELLATRIX! WIEDZIAŁA, ŻE JEST ZDOLNA, BY ZABIĆ JEJ SYNA! CZY NAPRAWDĘ UWAŻASZ NAS ZA TAKIE POTWORY? CZY NAPRAWDĘ UWAŻASZ, ŻE JA BYŁABYM ZDOLNA KOGOŚ SKRZYWDZIĆ? A NAWET JEŚLI TAK UWAŻASZ, TO WIEDZ, ŻE TO PRĘDZEJ JA BYM BYŁA ZDOLNA DO ZABÓJSTWA, NIŻ NARCYZA! NIE OBCHODZI MNIE TO, ŻE JESTEŚ OJCEM CHRZESTNYM TEDDY’EGO! JEŚLI MASZ TAK NADAL ZAMIAR O MNIE MYŚLEĆ, TO NIE CHCĘ CIĘ WIĘCEJ ZNAĆ! - po tych słowach Andromeda odwróciła się, wyszła na ogród po czym się deportowała.Pozostała w salonie piątka stała i patrzyła się w miejsce, w którym dopiero co zniknęła Andromeda. Wszyscy byli w wielkim szoku. Szał Andromedy, był nie do opisania, a jej wyznanie, widać było, że wstrząsnęło każdym obecnym w salonie. Hermiona wybiegła na ogród i również się deportowała. Harry usiadł zrezygnowany w fotelu. Romilda w międzyczasie wyszła tylnymi drzwiami i również z cichym pyknięciem się deportowała. Harry był jej za to bardzo wdzięczny. Wiedziała, kiedy należy zostawić go samego.
Harry… - Narcyza podeszła do niego - Chcę Ci coś pokazać - powiedziała, po czym końcem różdżki wyciągnęła ze swojej głowy swoje myśli. Ron zareagował instynktownie i przywołał do nich myślodsiewnię. - Ty też podejdź - dodała Narcyza do Rona, po czym wpuściła swoje myśli do misy - Zaufaj mi, Harry - po czym wszyscy w trójkę zatopili swoje głowy w myślodsiewni.
Listopad, 1966
No już dobra, dobra. Może i mi się podoba - zaśmiała się Narcyza. Była młoda i piękna. Jej długie blond włosy opadały jej delikatnie na ramiona. Nikomu nie powiem - zaśmiała się druga dziewczyna. A gdy Harry ją zobaczył doznał wielkiego wstrząsu. Ta dziewczynka była również piękna. Miała długie rude włosy i piękne zielone oczy. Oczy Harry’ego. To była jego matka. - Czy Severus coś o mnie wspominał? Zwariowałaś? On non stop o Tobie gada - odpowiedziała Narcyza - Lilka, to jest miłość. Widać to w jego oczach. Nie sądzę - odpowiedziała Lily - On jest w Slytherinie, a ja w Gryffindorze Ja też jestem w Slytherinie, a jakoś się przyjaźnimy - powiedziała Cyzia uśmiechając się. Ty to co innego. Ty mnie rozumiesz lepiej niż Sev. Tak sądzisz? Pewnie. Tobie mogę powiedzieć więcej niż jemu. I niż komukolwiek. Szkoda tylko, że Twoje siostry tego nie pochwalają. Daj spokój. Przecież same się do Ciebie już przekonały po kilku naszych występach. Może i masz rację. Ale dla nich jestem zwykłą szlamą - zasmuciła się Lily Nie mów tak - skarciła ją Cyzia - To z jakiej rodziny pochodzisz nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Nie wszystkie Blacki takie są. Sama zresztą widzisz po Syriuszu. Tak wiem - powiedziała Lily lekko się uśmiechając - Szkoda, że nie jesteśmy w jednym domu. Tak, wtedy zdecydowanie byłoby nam łatwiej. Ale musiałybyśmy chyba stworzyć dla nas osobny dom - zaśmiała się Lily - jakiś Slytherdor. O tak! Slythendor byłby doskonałym domem dla nas.
I obie śmiejąc się wyszły na szkolne błonia, gdzie pogoda jak na listopad była wyjątkowo piękna.
Czy to… - zaczął roztrzęsiony Harry opadając na podłogę - Czy to była moja mama? Tak, Harry - powiedziała Narcyza nie za bardzo wiedząc, co ma zrobić - W czasach szkolnych przyjaźniłyśmy się. Na naszym pierwszym roku McGonagall postanowiła stworzyć w Hogwarcie coś w stylu teatru. Za pewne Ci o tym nikt nie mówił, bo stało się to swego rodzaju tajemnicą. Eksperyment, który miał na celu doprowadzić do przyjaźni między domami na nic się nie sprawdził. Ludzie woleli zapomnieć, niż wspominać cudowne czasy, które bezpowrotnie się skończyły. Pani Malfoy… ja nadal nie rozumiem - powiedział Harry siadając na sofie - Teatr? Przyjaźń między domami? Cudowne czasy? Przecież Voldemort już wtedy rządził światem. Tak, Harry, ale nie na tak wielką potęgę. Poza tym to wszystko było jeszcze zbyt świeże. Natomiast w szkole było zupełnie inaczej. Rzecz jasna Slytherin i Gryffindor nie pałali do siebie wielkimi uczuciami, jednak w tym czasie potrafili się dogadać. McGonagall chciała zapewnić szkole szereg atrakcji. Rozumiesz, wypady do Hogsmeade w każdą sobotę, w prawie każdy piątek jakaś impreza, czy dyskoteka, w sobotę również jakieś atrakcje dla uczniów. Nie potrafiła nikogo znaleźć. W końcu zgłosiły się do tego Bellatrix i Cemerie, które wciągnęły za sobą Lucjusza i Aidana. Twój ojciec i Syriusz również dowiedzieli się o tym i od razu zgłosili się do McGonagall, która przyjęła ich z wielką radością. Później Slughorn zwerbował mnie i Andromedę, żeby, jak to powiedział „wszystkie Blacki były w jednym miejscu”. Na końcu zaprosił Rudolfa Lestrange, który mimo swojego pochłonięcia w książkach znajdywał czas na nasze spotkania. Na końcu McGonagall usłyszała jak Lily śpiewa w toalecie i gdy to usłyszała od razu chciała mieć ją w swoim „teatrze”. Na początku nie było łatwo. Pomieszanie Slytherinu z Gryffindorem. Bellatrix i Andromeda wściekłe na Syriusza, dodatkowo Twoja mama, wiesz o co mi chodzi. Jednak pozytywne nastawienie Twojego ojca i Syriusza, ale też Lucjusza i Aidana sprawiły, że nagle wszystkie różnice między nami, gdzieś zaczęły zanikać. Próby do szkolnych występów przerodziły się w regularne spotkania w Pokoju Życzeń. Mimo, iż byliśmy różni to umieliśmy się dogadać. Tak też się zaprzyjaźniłam z Twoją mamą. Ona sporo czasu spędzała z Severusem, więc czasami w trójkę się gdzieś wybieraliśmy. Gdy Bellatrix i reszta skończyły szkołę wszystko się rozpadło. Andromeda zakazała mi się widywać z Twoją mamą, straciła resztę szacunku do Syriusza, mimo iż wiem, że nie raz jej w czymś pomagał razem z Jamesem. Zresztą mi również. Ja zostałam jednak wtedy sama. Twoja mama zrozumiała, że wszystko się już skończyło i postanowiła zacząć trzymać się z ludźmi ze swojego domu. Ja zrobiłam to samo. Mimo, iż się widywałyśmy na korytarzach, rozmawiałyśmy ze sobą, nawet chodziłyśmy do Hogsmeade, to wiedziałyśmy, że nasza przyjaźń nie wyjdzie. Sądzę, że po prostu nie byłyśmy na tyle odważne, by to zrobić. Ale wierz mi Harry. Gdy początkiem maja podeszłam do Ciebie, by zobaczyć czy Twoje serce bije, czułam się jakbym podeszła do Twojej matki. I wtedy pomyślałam o wszystkim, co się stało w moim życiu i o tym co stać się może. To był jeden z najłatwiejszych wyborów w moim życiu.
Harry siedział osłupiały na sofie patrząc się z otwartymi ustami na Narcyzę. Nie mógł w to uwierzyć. Przecież przez tyle lat zgłębiał tajemnice Hogwartu. Przecież tyle razy rozmawiał z Syriuszem o jego rodzicach. Nigdy nie miał pojęcia, że coś takiego miało miejsce. Chciał wiedzieć wszystko. Jak do tego doszło, jak wyglądały ich spotkania, co na nich robili i jak to się rozpadło. Wiedział, że musi to zrobić.
Harry, zaufaj mi - powiedziała Narcyza podchodząc do niego i dotykając jego ramienia - Ja naprawdę chcę dobrze. Proszę Cię, daj mi szansę.Harry długo myślał nad tym co powinien zrobić. To co właśnie mu przekazała Narcyza było dla niego wielkim wstrząsem. Nie sądził w ogóle, ze to możliwe. Czy Narcyza przyjaźniaca się z jego mamą mogłaby go skrzywdzić? Z drugiej strony już nie raz się przekonał, że nie warto wszystkim zawsze ufać. Z jego rozmyślań wyrwał go jednak głos Rona.
Może jednak warto spróbować, stary? Pani Malfoy - odezwał się Harry po chwili - czy pokaże nam Pani więcej tych wspomnień? Oczywiście nie teraz. Oczywiście, Harry - powiedziała Narcyza uśmiechając się - pokaże Ci wszystko. Dobrze - powiedział Harry - a więc przyjdziemy jutro do Pani domu. A teraz chodźmy do Andromedy.
---
No więc tak!
1. Hermiona i Ron - zerwali ze sobą, jednak postanowili spróbować nadal się przyjaźnić. No naprawdę nie pasują mi do siebie, cóż mam zrobić :D
2. Harry i Romilda - ich związek kwitnie, jednak Romilda nie chce się wtrącać póki co w prywatne życie Harry'ego (jak widać w rozdziale). Nie chcę jej póki co angażować w te sprawy.
3. Andromeda i jej wybuch - no tak, wspomniałam już nieraz, że Andromeda była bardziej jak Bella. I tak też w moich opowiadaniach będzie. Oczywiście odkąd zakochała się w Tedzie jej poglądy się całkowicie zmieniły.
4. Narcyza i Lily - już o tym kiedyś pisałam, ale tak, u mnie były przyjaciółkami. Może nie jakimiś super na śmierć i życie, ale lubiły ze sobą spędzać czas.
5. Ten "teatrzyk" - no cóż. Tak jak Narcyza już opowiedziała tak też powstał. Początki były ciężkie, no bo Bellatrix bawiąca się z Syriuszem i Lily? Takie trochę mało wiarygodne, jednak z czasem robiło się lepiej. Oczywiście Bella nigdy nie wybaczyła Syriuszowi, i nigdy tak naprawdę nie chciała być blisko Lily. Ale o tym więcej też później. Po co był ten teatrzyk? No po to, aby występować przed szkołą. Organizowali różne występy ze śpiewaniem tańczeniem etc. Brzmi jak bajka nie podobna do HP? No cóż, trochę tak. Jednak brakowało mi tego zawsze w Hogwarcie. Tych atrakcji. W Czarze Ognia czytamy i widzimy Bal Bożonarodzeniowy. Dlaczego nie był organizowany co roku? Czy nie byłoby to przyjemne dla uczniów? A co z różnego typu "dyskotekami" etc? Przecież oni też musieli się jakoś wyszaleć jak siedzieli tam zamknięci przez 10 miesięcy ;) Więc moja wizja Hogwartu z tamtych lat właśnie tak wyglądała. Różnego typu "dyskoteki", bale na różne eventy etc.
6. Błędy - jak zawsze przepraszam poprawię się, żałuję itp ;)
7. Następny rozdział już wkrótce ;)
Całuję,
Cemerie
Dodaj komentarz