Rozdział III
Cześć!
Wstawiam kolejny rozdział. W tym opowiadaniu wracamy znów do teraźniejszości. Póki co pierwsze trzy rozdziały są jedną całością: akcja w nich dzieje się w jednym czasie. Chciałabym też dodać, że jestem wielką fanką dialogów. Dlaczego? Cóż, na pewno dlatego, że jest mi sobie łatwiej wyobrazić całą sytuację. Opowiadania wtedy stają się 'wyraźniejsze' i tak jakby prawdziwsze. No i łatwiej i szybciej się czyta ;) Opisów oczywiście też nie zabraknie :) Rozdział jest dosyć krótki, nawet po namyśle stwierdziłam, że mogłam się powstrzymać i wstawić trzy pierwsze rozdziały jako jeden, ale wyszło jak wyszło i mam nadzieję, że nie będzie to dla Was zbyt duże utrudnienie. Zapraszam do czytania i komentowania!
-----
Narcyzo... - zapytała Andromeda - wszystko w porządku? Ja... oh! Przepraszam! Na chwile odpłynęłam - Narcyza uśmiechnęła się i zaczęła bawić się z Teddym. Miała podejście do dzieci. Będziemy się z Ginny powoli zwijać. Ginny jeszcze dziś musi wrócić do szkoły. Andromedo, wrócę tutaj jutro razem z Hermioną. Zajmiemy się Teddym i uporządkujemy tutaj trochę. No więc... - rzekł Harry - miło było Panią zobaczyć, Pani Malfoy. Oh, dziękuję... - powiedziała, lekko rumieniąc się - Ciebie również. - dodała uśmiechając się. Harry nie wiedział czy te słowa są prawdziwe czy nie, ale nie miał siły się teraz nad tym zastanawiać. Obiecał sobie jednak, ze wróci do Andromedy w najbliższym czasie, aby mu wszystko mogła opowiedzieć. Chciał wiedzieć wszystko co wydarzyło się w ich życiu. Nagle historia ich rodziny wydała mu się niezwykle interesująca.Harry pocałował Teddy’ego w czoło, skinął głową do Narcyzy i razem z Ginny wyszli na ogródek, gdzie w ciszy się deportowali.
Mamy tyle do nadrobienia. - powiedziała powoli Narcyza - musisz mi wszystko opowiedzieć. Ah... no cóż... nie ma co za dużo opowiadać. Gdy odeszłam... poślubilam Teda jeszcze w tym samym miesiącu. Byłam bardzo zdeterminowana. Ale też bardzo go kochałam. Bo... no wiesz... znasz mnie i znałaś mnie jak byłyśmy dziećmi. Trochę nawet za bardzo podążałam śladami rodziców, wiesz co myślałam o mugolakach... - Andromeda się zamyśliła i spojrzała na Narcyzę - ja też... uważałam ich za... gorszych. Łagodnie mówiąc. Ale się zakochałam. Bardzo się zakochałam. Miałam wybór, oczywiście. Mogłam stłumić w sobie uczucie i udawać, że nic się nie stało, że Ted jest po prostu moją cichą fantazją i liczyć, że spotkam kiedyś czarodzieja czystej krwi, którego pokocham tak samo jak jego i nie będę musiała Was opuszczać. Jednak miłość okazała się silniejsza.Andromeda skończyła. Na twarzy Narcyzy znowu pojawiły się łzy. Jak dużo ich ostatnimi czasy płynie. Narcyza rozumiała swoją siostrę bardzo dobrze. Ona kochała Lucjusza ponad życie i nie zmieniłoby tego nic. Gdyby Lucjusz był szlamą, Narcyza kochałaby go tak samo mocno.
Wiem, moja droga. Dla mnie miłość zawsze była na pierwszym miejscu. Akurat przyszło mi poślubić czarodzieja czystej krwi, ale uwierz mi: to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Może grałam taką. Po tym jak odeszłaś... Chciałam być silniejsza, chciałam coś znaczyć, ale... to niestety nie moja natura. - Narcyza zakończyła z lekkim uśmiechem i podniosła lewą rękę, by poprawić sobie włosy. Andromedzie rzuciło się w oczy jej przedramię. Twoja ręka... - zaczęła - Ty... Ty nie masz na niej tego? - W jej głosie dało się usłyszeć zaskoczenie i lekki podziw. Andromeda zawsze wiedziała, że jej siostra nie byłaby w stanie zrobić nikomu celowo krzywdy, jednak jakaś jej cząstka była pewna, ze Narcyza należy do Śmierciozerców i skrywa pod szatą Mroczny Znak. Ja? Czego...? Ah, TEGO - powiedziała z lekką odrazą i spojrzała na swoją rękę - Uwierz mi... zarówno 19 lat temu jak i tym razem każdego dnia modliłam się, żebym go nie miała. Myślę, że ON też nie widział we mnie nikogo na tyle według niego godnego, bym miala ‚zaszczyt’ nosić jego znak.Andromeda spojrzała na siostrę, a jej oczy zrobiły się wilgotne. Narcyza miała bezwatpienia ciężkie życie. Ona, siedziała cały czas w bezpiecznym domu razem z mężem. Nie udzialała się nigdzie, nie walczyła. Nie była tak chętna do walki jak jej córka. A Narcyza... ona musiała cały czas udawać. Musiała być posłuszna mimo, że jej serce chciało się wyrwać, ale nie mogło. Wiedziała, ze wystarczy jedna zła decyzja, jedno źle wypowiedziane słowo i jej mąż albo syn może stracić życie. Tak... Narcyza jest o wiele odważniejsza od niej. Mimo, że tego nigdy nie pokazywała, w środku skrywa odwagę na jaką stać tylko nielicznych.
Andromedo - zaczęła i odsunęła od siebie pustą filiżankę po herbacie - Bardzo Ci dziękuje. Za herbatkę, za rozmowę, za to, że mogłyśmy się spotkać. - nagle się zawahała. Stwierdziła, że lepiej będzie jak się czymś zajmie, wiec zaczęła przysuwać do siebie pozostałe filiżanki i układać je jedną obok drugiej - Ja... mam Ci jeszcze jedną, niesamowicie istotną rzecz do powiedzenia. I nie chcę tego robić tutaj. Chciałabym Cię zaprosić do swojego domu i tak Ci o tym powiedzieć i... pokazać. - Narcyza spojrzała na siostrę, która zrobiła nieco zaskoczoną minę. Dobrze, Cyziu - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Nie wiedziała do czego zmierza jej siostra, była ciekawa co też ma jej do powiedzenia, czego nie może powiedzieć tutaj. I do pokazania. Jednak ufała swojej siostrze. - Powiedz tylko gdzie mam przyjść i kiedy. I czy... Czy Twój mąż nie będzie miał nic przeciwko? Oh! Lucjuszem się nie przejmuj! - Narcyza zaśmiała się nerwowo - On... on jest teraz bardzo przytłoczony, szczerze mówiąc. Nie wychodzi z domu. W zeszłym tygodniu przeprowadziliśmy się niedaleko wioski Shanville, blisko Exeteru. Ja... nie dałabym rady mieszkać dalej w naszym dworze. Zbyt dużo się tam stało... Chciałam czegoś innego. - Andromeda wiedziała, że Narcyza, gdyby mogła wymazałaby sobie wszystkie wspomnienia z tamtego miejsca. Wcale jej się nie dziwiła. Sama myślała o przeprowadzce. - Nie wiem, kiedy masz czas. Nie chce zbytnio nalegać. W każdym razie ja nie planuję nigdzie wyjeżdżać, więc jeżeli masz ochotę to zapraszam nawet jutro. Jednak... - tu Narcyza wzięła głęboki oddech - Bardzo bym Cię prosiła, żebyś przyszła sama. Póki co... wszystko jest jeszcze takie świeże... Możesz zabrać oczywiście Teddy’ego. Dobrze, Cyziu. - Przyjdę jutro. Wyślę wcześniej sowę, aby uprzedziła Cię o której godzinie dokładnie będę. - Andromeda uśmiechnęła się, a Narcyza wstała i narzuciła na siebie płaszcz. Dziękuję, Dromedo. To był cudowny dzień - Narcyza uścisnęła siostrę, po czym zwróciła się do Teddy’ego - a Ty jesteś kochany.Obie wymieniły jeszcze raz spojrzenia na pożegnanie, po czym Narcyza wyszła i deportowała się przy końcu ogrodu. Andromeda stała z Teddym w ramionach. W jej głowie był straszny mętlik. Nie wiedziała co dalej. Jej życie od kilku miesięcy było koszmarem, a teraz nagle coś zaczyna się zmieniać. Oczywiście powrót kontaktów z siostrą nigdy nie zatuszuje bólu po stracie męża i córki, ale może dzięki temu będzie jej łatwiej to przetrwać. Nic nie może przywrócić życia umarłym. Nic. Strata jest ciężka, bolesna i niestety każdego w życiu ona czeka. Ją dopadła zdecydowanie za szybko i zdecydowanie za bardzo. Niemniej jednak trzeba albo się z tym pogodzić i żyć dalej, albo się poddać. Ale jak to jest się poddać? Miałaby opuścić Teddy’ego i umrzeć, by połączyć się z mężem i córką? Miałaby bez żadnych wyjaśnień zniknąć, zostawiając swojego wnuka samego, jeszcze bardziej go osieracając? Nie. Teddy jest dla niej wszystkim. Dla niego będzie żyła. Dla niego się weźmie w garść i zacznie panować nad swoim życiem. Spotkanie z młodszą siostrą dodało jej otuchy. Nawet gdyby okazało się, że ich kontakt nie może powrócić na stałe i tak wiedziała, co należy zrobić. Odłożyła Teddy’ego do łóżeczka i podała mu zabawkę, którą dostał od Harry’ego. Była to sowa, która radośnie unosiła się w powietrze i pohukiwała znane piosenki dla małych czarodziejów. Za każdym razem, gdy próbowano ją złapać odlatywała coraz wyżej, by w następnej chwili podlecieć z innej strony i pieszczotliwie dziobnąć maluszka w ucho czy nosek. Andromeda zabrała różdżkę i zaczęła powoli wypowiadać różne zaklęcia, które powoli doprowadzały jej dom do porządku.
-----
No i...koniec trzeciego rozdziału! W następnym będzie już kolejny dzień :) Wracając do mojego krótkiego wywodu, który napisałam nad rozdziałem, postanowiłam, że jednak się zepnę i będę wstawiała pełne rozdziały, by nie rozwlekać jednego na kilka. No chyba, że taki rozdział wyda mi się wyjątkowo za długi to wtedy go rozdzielę ;) Ale cóż, każdy od czegoś zaczyna, każdy się uczy. Ja nigdy bloga nie pisałam, więc dopiero się wdrażam i mam nadzieję, że będziecie potrafili to uszanować, za co z góry dziękuję :)
Teraz kilka słów wyjaśnień:
Shanville - wioska wymyślona przeze mnie zamieszkana w większości przez czarodziejów. Znajduje się tutaj nowy dom Narcyzy i Lucjusza (oczywiście stworzony również przeze mnie).
Exeter - realne, urocze miasto leżące w południowo-zachodniej Anglii. Dla ciekawostki mogę dodać, że jedna z ulic w tym mieście była wzorem dla filmowej Ulicy Pokątnej, a gmach Uniwersytetu w tym mieście posłużył jako wzór dla Wielkiej Sali. Miasteczko jest ogólnie bardzo związane z Harrym Potterem. Pod tym linkiem dowiecie się, co dokładnie Potterhead powinien odwiedzić wybierając się tam. Osobiście nie za bardzo przepadam za Wielką Brytanią, jednak to miasteczko jest cudowne i szczerze polecam je odwiedzić ;)
Całuję,
Cemerie