Rozdział XX
Cześć! Bardzo, bardzo przepraszam za takie opóźnienie w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że nie wszyscy jednak opuścili mnie na zawsze. Grudzień był dla mnie okresem szkoleń w pracy i było mnóstwo roboty, potem święta, potem urlop, gdzie mózg już całkowicie się wyłączył, ale teraz już mam nadzieję, że będę miała więcej czasu! Zapraszam więc do kolejnego rozdziału!
-------
Harry, Ron i Narcyza aportowali się w ogrodzie Andromedy. Harry jako pierwszy wszedł do jej domu nawet nie pukając. Zobaczył Andromedę siedzącą razem z Hermioną na kanapie.
Andromedo, wiesz, że ja tak nie myślę - zaczął od razu Harry, gdy tylko ją zobaczył - Wiesz, że uważam inaczej. Harry, poczekaj - zatrzymała go Hermiona - Możesz być zły czy roztrzęsiony. Możesz nie potrafić tego zrozumieć, Andromeda to wie. Ale ja nie jestem zły ani roztrzęsiony. - wydyszał Harry - Już wszystko wiem. Co niby wiesz? - spytała Hermiona Chcę zaufać Narcyzie - powiedział Harry, po czym zwrócił się do Andromedy - Chcę się dowiedzieć wszystkiego o wszystkim. Chcę wiedzieć jak wyglądało Wasze życie. Chcę to zobaczyć, chcę się przekonać, że mogę ufać zarówno Tobie jak i Malfoyom. Ale Harry - zaczęła Hermiona - przecież znałeś Nimfadorę. Znałeś Remusa lepiej niż wszyscy. Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać. Hermiono - powiedziała Andromeda wstając z kanapy - Harry ma całkowitą rację. On musi poznać przeszłość, by móc mi w stu procentach zaufać. Przecież my się praktycznie nie znamy. To, że znaliście Dorę niczego nie zmienia. Ona była zupełnie inna, ona nie miała nic z Blacków. A ja mam. I Harry może mieć jak najbardziej obawy. Przepraszam Cię za to co stało się w moim domu - powiedział Harry - Nie powinienem tego znowu mówić. Nie szkodzi - powiedziała Andromeda - A więc co chcesz wiedzieć? Od czego mamy zacząć? Gdzie jest Teddy? - zapytał Harry, spostrzegając się nagle, że jego chrześniaka nigdzie nie ma. U nas - powiedziała Narcyza - Lucjusz się nim zajmuje, ale zanim wybuchniesz wiedz, że jest w dobrych rękach. Świetnie, na pewno Tonks i Lupin życzyliby sobie, żeby ich syn był niańczony przez Pani męża i bawił się z córką Lorda Voldemorta. Ale nie ważne. Teraz inne sprawy są dla mnie istotne. Od początku. Co od początku? Od czego zacząć, Harry? - zapytała Andromeda - Chcesz poznać naszą historię jak byłyśmy małe? Może zacznijmy od Hogwartu. Kim byłaś ? - zapytał się Harry A więc dobrze - powiedziała Andromeda, po czym machnęła różdżką w kierunku kuchni - Usiądźcie, zrobię nam herbaty, ta rozmowa nie skończy się szybko. A więc zacznę od początku. Gdy byłyśmy małe to o wiele bliżej było mi do Bellatrix. Tak mówiąc szczerze. Wiecie… te same poglądy, to samo zachowanie. Narcyza trzymała się raczej z boku, lubiła spędzać czas z Syriuszem. Oczywiście zawsze za mną i Bellą chciała wszędzie chodzić i robić to co my, jednak nie do końca jej się to podobało i nie do końca jej na to pozwalałyśmy. Gdy przyszłam do Hogwartu zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną - Armidą. Była bardzo wyniosła, zupełnie jak ja, więc się dogadałyśmy chociaż zawsze wolałam trzymać się z Bellatrix. Ona przyjaźniła się z Cemerie, ale często chodziłyśmy we trzy. Lucjusz i Aidan też nam często towarzyszyli. Oni byli inni. Lucjusz nie był tym, kim jest teraz, bez urazy Narcyzo. On był zabawny, mało poważny i lubił robić innym dowcipy. Gdy Narcyza przyszła do szkoły to widać było, że średnio chciała trzymać się razem z nami, ale to co się stało z Syriuszem… zresztą… sami zobaczcie. - Andromeda przywołała do salonu myślodsiewnię po czym wyjęła z głowy gęstą, białą nić którą delikatnie wstrząsnęła do misy.
Wrzesień, 1966
Wielka Sala była przepełniona uczniami. Na czterech długich stołach znajdowały się setki talerzy i mis jednak były one jeszcze puste. Wszyscy uczniowie czekali na Ceremonię Przydziału. Przy stole Ślizgonów na samym środku siedziała Bella, Cemerie, Lucjusz i Aidan. Na piersiach Cemerie i Lucjusza lśniły nowiutkie odznaki Prefekta. Nie daleko nich siedziała Andromeda ze swoją przyjaciółką Armidą, a na samym końcu siedział Rudolf Lestrange pogrążony w rozmowie ze swoimi przyjaciółmi.
Co się tak szczycisz Lucek tą odznaką? - zapytała Bella ze śmiechem No wiesz… - odpowiedział Lucjusz - Ja na nią przynajmniej zasłużyłem. To jest karygodne, że Dumbek mnie nie zrobił Prefektem - oburzyła się Bells, jesteśmy jednością, więc jesteś Prefektem razem ze mną - powiedziała Cemerie Ona mnie przynajmniej wspiera - powiedziała Bella do Lucjusza - Weźcie się przesuńcie tak w ogóle bo trzeba tu zrobić dwa wolne miejsca dla kolejnych Blacków. Gdzie jest w ogóle Dromeda? Siedzi tam z Armidą - powiedziała Cemerie machając do Dromedy. Andromeda widząc to odeszła od swojej przyjaciółki i usiadła pomiędzy Cemerie a Lucjuszem. Co jest? - zapytała poprawiając włosy Gdzie Ty się nam tutaj wbijasz? - spytał Lucjusz Siedź cicho, bo Ci spalę tą odznakę - powiedziała Andromeda, a wszyscy w okół nich ryknęli śmiechem. Dobra już idą! - powiedziała Bella wychylając głowę do przodu.Po środku wielkiej sali szło ze dwa tuziny pierwszoroczniaków prowadzonych przez profesor McGonagall i Fillę - siostrę Cemerie
Ta to się już wszędzie wpieprzy - podsumowała Bellatrix. A widzisz tą dumę na jej twarzy? - zapytała Cemerie - Tak bardzo marzę, żeby jej kiedyś zmyć to twarzy. O jest i Cyzia. Tylko idzie sama. - powiedziała Andromeda - A gdzie Syriusz? Jest tam - powiedział Aidan pokazując palcem - Idzie z jakimś kolesiemGdy pierwszoroczniacy dotarli do stołu profesorów w Wielkiej Sali zaległa cisza.
Gdy kogoś wyczytam - zaczęła McGonagall - Wtedy wchodzi na podest i zakłada Tiarę Przydziału, która przydzieli mu miejsce w jednym z czterech domów Hogwartu. Abranas Maxymilian!Ciemnowłosy chłopak z nieco niepewną miną wszedł na podest, usiadł na krześle, a gdy McGonagall założyła mu na głowę Tiarę Przydziału, ta niemal od razu krzyknęła:
Ravenclaw!Stół Krukonów zaczął wiwatować. Maxymilian podbiegł do niego i zaczął witać się z pozostałymi uczniami.
Black, Narcyza! - oznajmiła profesor McGonagall i z tłumu niezbyt wysoka, przestraszona blondynka i usiadła na krześle. Dlaczego Tiara od razu nie wrzasnęła Slytherin? - zastanawiała się Andromeda, gdy Narcyza włożyła Tiarę No… zaniża nam czas - powiedziała Bella marszcząc brwi. SLYTHERIN - krzyknęła nagle Tiara a siostry Black odetchnęły z ulgą. No pięknie, Cyźka już się bałyśmy, że będziesz w Hufflepuffie - poklepała ją po ramieniu Andromeda a reszta zaśmiała się. Black, Syriusz! - zawołała McGonagall a z tłumu radośnie wybiegł Syriusz dopingowany przez swojego nowego kolegę. No masz Ci, jaki odważny. Zobaczymy czy też nam zaniży czas. - Bella się zastanawiała GRYFFINDOR - wrzasnęła jednak Tiara zaraz po tym jak dotknęła jego głowy. ŻE CO? - krzyknęła Bella wypluwając na stół sok z dyni. Sytuacja w Wielkiej Sali wyglądała niemal identycznie jak cztery lata wcześniej, gdy to Cemerie trafiła do Slytherinu - Nie, nie, nie - Bellatrix odeszła od stołu i zaczęła iść w stronę swojego kuzyna. Panno Black, proszę zająć miejsce i nie przeszkadzać w Ceremonii - upomniała ją McGonagall. Nie. - zaczęła Bella, po czym wybuchnęła - COŚ TY DOBREGO NAROBIŁ? - wrzasnęła. Profesor McGonagall chciała ją uciszyć, jednak poczuła, że ktoś ją złapał za ramię. Był to Dumbledor, który kiwnął głową, co oznaczało, że należy pozwolić Bellatrix okazać swoją złość. Ale, że co? - zapytał Syriusz ŻE…ŻE CO????? DLACZEGO…..DLACZEGO ONA PRZYDZIELIŁA CIĘ DO NICH? - wrzasnęła Bella wskazując na stół Gryfonów - SPLAMIŁEŚ NASZE NAZWISKO! Eh kuzynko, nie każdy musi być w Slytherinie, no nie? - powiedział Syriusz, po czym cały stół Gryfonów zaczął klaskać. Marsz mi natychmiast do naszego stołu! I ani słowa więcej - wykrzyknęła Bellatrix wskazując na stół Ślizgonów. Cała Sala przyglądała sie teraz temu widowisku. Uczniowie zaczęli powoli wstawać i dopingować Syriuszowi albo Belli. Nauczyciele wyrażali natomiast niezrozumienie, a Dumbledore zdawał się być niesamowicie zadowolony. Oh, Belluś… nie można podważać decyzji Tiary, sama o tym wiesz - powiedział Syriusz Zapłacisz za to! - krzyknęła Bella Panno Black, Panie Black - zaczęła McGonagall - myślę, że na tyle wystarczy. Nie wszyscy muszą oglądać ten teatr. Proszę już zająć miejsca. Niesamowicie przyjemnie się robi na sercu, gdy od czasu do czasu dzieje się coś ciekawego w naszej szkole - powiedział Dumbledore z szerokim uśmiechem po czym udał się na swoje miejsce, a zaraz po nim w końcu uczynili to samo Bella i Syriusz. No, no, no Bella, niezły popis - powiedział Lucjusz - może dlatego nie jesteś prefektem - Lucjusz jednak natychmiast pożałował swoich słów, gdyż ręka Belli chwyciła go za włosy i przygniotła jego twarz do stołu Jak się nie zamkniesz to tak będziesz siedział do końca życia - powiedziała Bella No już dobra, dobra - powiedział Lucjusz poprawiając swoje blond włosy, a reszta wokół nich zwijała się ze śmiechu Cem, Dromeda… musimy coś z tym zrobić - powiedziała Bella zwracając się do siostry i przyjaciółki Myślę, że dostanie wystarczającą nauczkę jak dowie się o tym jego matka - powiedziała Dromeda - będzie najmłodszym Blackiem spalonym na naszym Drzewie Genealogicznym To za mało - powiedziała Bella - wydziedziczenie nie wystarczy. Trzeba się pozbyć plugastwa Spójrz prawdzie w oczy, Bella - powiedziała Dromeda - w szkole nic mu i tak nie zrobisz, więc jak chcesz go zabić to najwcześniej na święta Zawsze mogę go otruć - odpowiedziała Bella i popatrzyła na swoją siostrę z podstępnym uśmiechem. Andromeda odwzajemniła ten uśmiech, jednak było widać, że nie do końca była pewna, czy aprobuje jej pomysł No dobra, a może by tak najpierw skończyć szkołę, a potem zabijać? - zaproponowała Cemerie Weź no, ale Ty odwalasz, wychodzą z Ciebie rodzinne korzenie - powiedziała Bella No dobra, ale przed zakończeniem szkoły ja w niczym nie pomogę Spoko. Zajmiemy się tym z Dromedą, Aidanem i Lucjuszem - stwierdziła Bella Mnie do niczego nie mieszaj - odpowiedział Lucjusz, jednak jego głowa po tych słowach znów została przygnieciona do stołu, tym razem przez Andromedę. Nigdy nie sprzeciwiaj się Blackówną, Malfoy - powiedziała Andromeda przybijając piątkę starszej siostrze.Tyle wystarczy - z obserwacji wyrwał Harry’ego głos Andromedy. Byli z powrotem w jej domu. I co to ma wyjaśniać ? - zapytał wciąż wpatrując się w Myślodsiewnię - W końcu to i tak zrobiła. Zabiła go za to, że wtedy trafił do Gryffindoru, tak? Oh, Harry to dopiero początek - wtrąciła się Narcyza - chcemy, żebyś nam zaufał Narazie to widzę cały czas demoniczne oblicze Waszej kochanej siostry, która zabiła Syriusza i przypomnę po raz kolejny, Twoją córkę - powiedział Harry patrząc na Andromedę Harry! - skarciła go Hermiona - dlaczego Ty nie potrafisz wysłuchać do końca? Masz przed sobą ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z Bellatrix. One chcą dla Ciebie dobrze, zrozum to w końcu! Ciężko mi zrozumieć jak cały czas widzę takie rzeczy - powiedział Harry i zaczął chodzić w koło pokoju - że niby to Wasza natura, tak? Zaraz zaczniecie mi mówić, że takimi się urodzilyście i mamy to zaakceptować? Może Wy się uśmiechacie jak patrzycie na dawne czasy, ale mnie widok moich rodziców i Syriusza tak nie wzrusza bo ich już nie ma. Zostali zamordowani przez Waszą „drużynę”. Harry, ale to pokazuje bardzo wiele! - wtrąciła się Hermiona - Sam powiedziałeś, że nawet nie znamy Andromedy, a teraz właśnie nam siebie pokazuje! Tak samo pani Malfoy. Nie muszą tego robić, ale chcą Twojego zaufania. Myślę, że to doskonały początek, by zapomnieć o tym co było i ruszyć dalej. Harry, zrozum. Czasu już nie cofniesz, ale możesz sprawić, że kolejne lata Twojego życia będą lepsze. O to chodzi, żeby rozumieć, przebaczać i budować na nowo. To jest teraz nasza rodzina.
Harry usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. Nie wiedział co powinien zrobić. Czy Hermiona ma rację? Czy zamiast ciagle wypominać wszystko Andromedzie może lepiej jest jednak postarać się zbudować nowe relacje? Przecież o wszystkim się dowie, już tak dużo im pokazała.
Dobra. - powiedział w końcu - Niech będzie. Mam nadzieję, ze moja ufność nie wprowadzi mnie kolejny raz w kłopoty, których mam już naprawdę dość. Pani Malfoy, o której jutro mamy przyjść do Pani na obiad? Oh... - Narcyza wyglądała na zaskoczona i niezwykle szczęśliwa - godzina czternasta Wam odpowiada? Jak najbardziej - odpowiedziała Hermiona, a Harry i Ron pokiwali głowami
-----
A więc!
Nie będę pisać wielu wyjaśnień, wszystko jest w miarę, tak sądzę, jasne :D Jeżeli nie, to oczywiście zapraszam do komentowania! Przepraszam bardzo za wszelki błędy!
Całuję,
Cemerie