Rozdział XV [+18]
Cześć! No tak to już ze mną bywa, że nie piszę przez długi czas, a nagle bum! Tworzą się dwa rozdziały na raz ;) Ten jest nieco krótszy, ale za to trochę bardziej pikantny ;) Tak jak jest w tytule - +18! Rozdział zawiera trochę opisów nie do końca ocenzurowanych, więc wolałam uprzedzić ;)
Akcja rozdziału dzieje się pod koniec pierwszej połowy sierpnia. Przenosimy się tutaj znów do Narcyzy. Wydaje mi się, że jest on napisany trochę poprawniej stylistycznie w porównaniu do rozdziałów o Harrym etc, ale to dlatego, że rozdziały o siostrach Black pisze mi się znacznie łatwiej ;) No cóż, więcej info jak zwykle pod koniec i.... zapraszam!
-----
Narcyzę obudziły promienie słoneczne wpadające przez okno do jej sypialni. Przez chwilę nie wiedziała dokładnie, gdzie się znajduje. Obok niej leżał Lucjusz bez koszulki, trzymając rękę w jej talii. Narcyza uśmiechnęła i wtedy dotarło do niej, że ona również nie ma na sobie koszulki. Znowu się uśmiechnęła i przypomniała sobie wczorajszą noc. A była to noc niesamowita. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak się czuła i kiedy ostatni raz przeżyła tak upojne doznania. Zdała sobie sprawę, że przez ostatnie lata bardzo zaniedbywała życie intymne i zaczęła tego żałować. Jednak teraz, kiedy wszystko już się ułożyło można żyć dalej i lepiej. Zbliżała się już powoli połowa sierpnia, a jednak nadal jedna sprawa nie została wyjaśniano. Narcyza bowiem nie wiedziała to teraz jaka jest decyzja Harry’ego w sprawie zaakceptowania Lilith. Powiedziała jednak sobie, że da mu jeszcze trochę czasu, zanim zacznie się o to dopytywać. A tymczasem postanowiła, że zrobi trochę porządku w szafie. Przytuliła mocno Lucjusza do siebie po raz ostatni jeszcze wspominając ostatnią noc, po czym wstała z łóżka, założyła piżamę i poszła do kuchni. Ku jej zdziwieniu zobaczyła tam już swojego syna, który pił kawę w pełnym stroju. Spojrzała z zaciekawieniem na zegar i zdziwiła się jeszcze bardziej.
Dlaczego już nie śpisz, Draco? - zapytała - Dochodzi dopiero 7. Tak, wiem - odpowiedział - Ale muszę jechać do Ministerstwa Magii Kochanie, mówiłam Ci, że masz na to jeszcze sporo czasu. Byłabym za tym, abyś jednak zdecydował się wrócić do szkoły Już Ci powiedziałem - odpowiedział Draco - Nie wrócę tam. SUMy mi wystarczą. Chcę podjąć pracę i się wyprowadzić. Wyprowadzić? - zdziwiła się Narcyza - A tak Ci źle z nami? Nie wysypiasz się? No dzisiaj w nocy z tym spaniem było kiepsko - powiedział, po czym wziął łyka kawy Dlaczego? Pomyślmy… Trochę za głośno z ojcem się bawiliście.Narcyza nie spodziewała się tego. Poczuła, że cała się czerwieni. To było tak bardzo zawstydzające. Nie wiedziała, gdzie ma spojrzeć, ani co powiedzieć. Stwierdziła więc, że najrozsądniej będzie zmienić temat.
Eeee… - wyjąkała - A więc… Jaką w końcu chcesz posadę w Ministerstwie? Chcę pracować w Departamencie Tajemnic. Departamencie Tajemnic? - Narcyza wytrzeszczyła oczy - Ależ, Draco! Wiesz, że dostać się tam jest piekielnie trudno! No i nie masz wszystkich kwalifikacji. Nadrobię to - odpowiedział A nie chcesz może pracować w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów? Razem z Potterem? - zadrwił Malfoy - Nie, dziękuję. Dobra, mamo, muszę lecieć. Wrócę niedługo, trzymaj się.I rzuciwszy szybkie, pożegnalne spojrzenie na swoją matkę, Draco wyszedł do ogrodu i deportował się. Narcyza stała przez chwilę jak osłupiała po czym zjadła szybkie śniadanie, zobaczyła, czy Lilith jeszcze śpi po czym poszła do garderoby, gdzie chciała zrobić porządki. Gdy tylko ją otworzyła, zdała sobie sprawę, że zrobiła to pierwszy raz odkąd się tutaj wprowadzili. Na samym środku szafy stała bowiem stara, zakurzona skrzynia, do której Narcyza spakowała rzeczy Belli. Nie wiedziała co z nimi zrobić, wiec postanowiła je ze sobą zabrać. Teraz jednak chcąc nie chcąc musiała się tego jakoś pozbyć, przynajmniej części z nim. Otworzyła skrzynię i jej wzrok przykuła jeszcze jedna skrzynia - ta była mniejsza i Narcyza mogłaby przysiąść, że nie pamięta, żeby ją zabierała. Nie wiedziała co jest w środku. Przez chwilę się zastanawiała, czy chce ją otworzyć. Znając swoją siostrę mogło w niej być wszystko. Gdy w końcu zebrała się na odwagę zobaczyła, że skrzynia jest wypełniona dwoma, albo nawet trzema tuzinami szklanych fiolek, w których delikatnie pobłyskiwał srebrnobiały płyn - myśli Bellatrix. Narcyza przez chwilę wpatrywała się we fiolki nie wiedząc co z nimi uczynić. Zdecydowała jednak, że zobaczy chociażby jedną z nich. Wzięła pierwszą z brzegu i udała się do swojej sypialni, gdzie stała myślodsiewnia. Lucjusz przekręcił się na drugi bok i zachrapał głośno, co Narcyza uznała za dobry znak, by na spokojne zobaczyć, co też Bella chciała sobie zachować. Wlała srebrnobiały płyn do misy po czym sama zanurzyła w niej głowę
Styczeń, 1996
Bella siedziała na łóżku i patrzyła się w swoje odbicie w lustrze. Wzrok miała nieprzytomny. Nie wiedziała co tu robi, po co tu przyszła, ani kiedy wróci tam skąd właśnie uciekła. Włosy miała brudne i splątane. Twarz była wychudzona, a podkrążone, zapadnięte oczy doskonale opisywały jej stan umysłu. Była wypruta ze wszystkich emocji. Chciała siedzieć tak i czekać na to co się stanie. Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała. No bo po co? Nie wiadomo kto to. A może to zwidy? Przecież nikt nigdy nie pukał. Drzwi otworzyły się.
Cześć. - odezwał się kobiecy, miły głos - przyniosłam Ci gorącą herbatę i ubrania na przebranie. Cemerie zaraz przyjdzie. Cemerie? - na dźwięk tego imienia Bella odwróciła się i zobaczyła swoją siostrę stojącą przy niej z tacą, a w drugiej ręce trzymała nowe szaty. - Była tutaj. Tak była. Przygotowuje dla Ciebie eliksir wzmacniający - powiedziała Narcyza - Chodź, Bella, musisz się wykąpać. Rudolf już się ogarnął. Ja tu zostanę, tak? - spytała Bella zabierając z tacy herbatę. Oczywiście. Przecież niespełna godzinę temu wariowałaś na dole z uciechy, że jesteś wolna. A teraz zamknęłaś się w tej sypialni i zachowujesz się jak trup. Bo się tak czuję. Musisz się pozbierać. Wróciłaś. Mam przyprowadzić Rudolfa? Po co? - oburzyła się Bella - dość się z nim nasiedziałam w Azkabanie - powoli zaczęła wracać do niej rzeczywistość - A tak w ogóle, to co on tutaj robi? Nie mów, że będzie tutaj mieszkać razem z Rabastanem? Nie. Rabastan wraca jutro do swojego domu. A Rudolf… - tu Narcyza przerwała - No cóż. Rudolf póki co czeka na Ciebie. Na mnie? - Bella się zaśmiała - Ale ja z nim się nigdzie nie wybieram. Zostaję tutaj, a jak mnie nie chcesz to idę do Cemerie. Wiesz, że nie możesz u niej mieszkać i wiesz, że Cię nie wyganiam. No, jakoś Lucjusz nie był zbyt ucieszony z mojej wizyty. Oh, Bella - Narcyza usiadła obok niej - Wróciłaś do domu po 14 latach bycia w Azkabanie. Dla wszystkich nas to jest szok i wielka radość. Musimy się przyzwyczaić. Ty się cieszysz? Cieszysz się, że wchodzę w Twoje pięknie ułożone życie? Jesteś moją siostrą, a tylko to się liczy.Przez chwilę patrzyły na siebie i nie wiedziały co powiedzieć. Narcyza w środku czuła wielki niepokój. Wiedziała, że ucieczka Bellatrix z Azkabanu to przypieczętowanie odrodzenia się Czarnego Pana. Bała się tego. Nie przyznała się do tego, rzecz jasna, jednak w środku czuła wielki pożar. Bellatrix natomiast znów odleciała. Z rozmyślań wyrwał ją dopiero kolejny głos w pokoju.
Już wszystko mam! - To była Cemerie. Promieniowała radością. Trzymała fiolkę z zielonkowatym eliksirem i w podskokach podeszła do łożka. - No już, Bells, wypij to całe. A nie chcesz mnie otruć? Tak, marzę o tym - zadrwiła Cemerie - A teraz pij!Bella wypiła całą fiolkę eliksiru i od razu poczuła się lepiej. Eliksir działał cuda nie tylko wewnątrz organizmu, ale i na zewnątrz. Cienie pod oczami zaczęły powoli zanikać. Jednak do całkowitej poprawy trzeba było pić ten eliksir przez minimum dziesięć dni. Bellatrix wzięła prysznic, a póżniej jeszcze długo rozmawiała z Cemerie. Narcyza poszła wcześniej się położyć. Bella wiedziała, że nie czuje się dobrze musząc gościć u siebie w domu Rufolfa i Rabastana, jednak była pewna, że oni nie zostaną tu długo. Około północy Cemerie pożegnała się z Bellą.
Jesteś pewna, że mam nie zostawać? Dam sobie radę, jutro się widzimy. Ekstra. Śpij dobrze i…. bardzo tęskniłam. Ja jeszcze bardziej - odpowiedziała Bella i mocno przytuliła przyjaciółkę do siebie.Gdy Cemerie wyszła Bella stwierdziła, że musi zobaczyć co też z jej rzeczy znajduje się aktualnie w jej sypialni. Miała otwierać jedną ze skrzyń, gdy poczuła, że ktoś za nią stoi.
Jak Ci się podoba życie na wolności, Bellatrix? - głos, który to powiedział był nienaturalnie wysoki i nienaturalnie zimny. Ale Bella wiedziała do kogo należy. Natychmiast się odwróciła i padła na kolana. Oh, Panie mój! Pan tutaj? Ja nie wiem jak będę dziękować mojego Panu za uwolnienie mnie - Bella zaczęła płakać wijąc się na ziemi ze szczęścia. Chciałem sprawdzić, czy Ci dobrze. Nie ukrywam, że Cię bardzo potrzebuję, więc muszę wiedzieć, że niczego Ci nie brakuje. Wstań, Bello. - Czarny Pan patrzył na swoją najwierniejszą sługę i potrząsnął głową, gdy zobaczył jej oczy. - Oj nie dobrze. Byłem pewny, że eliksir Cemerie przywróci Cię na nogi od razu - po czym wyjął różdżkę i delikatnie jej końcem pogładził powieki Belli. Te natychmiast zaczęły robić się zdrowe i jakby nowo narodzone. Oh, Panie mój, Moja dozgonna wdzięczność - Bella znów upadła do stóp swojego Pana. Wstań, Bello - powiedział Czarny Pan podając jej rękę - Potrzebujesz snu. - po czym poprowadził Bellatrix do łóżka. - Musisz odpoczywać.Bella położyła się i wpatrywała się w niedowierzeniem w swojego najwspanialszego Mistrza. Nie rozumiała dlaczego jest dla niej taki dobry. Ale nie chciała, by to się kończyło.
- Panie Mój… Zostaniesz ze mną? - zapytała, a Czarny Pan spojrzał na nią, a jego usta wykrzywiły się w podłym, ale równocześnie przyjemnym uśmiechu.
Tym razem mogę tyle zrobić - odpowiedział, a jego prawa ręka powędrowała do włosów Belli - Jestem człowiekiem bez uczuć. Jestem Panem Śmierci wypranym z wszelkich emocji. Jednak nie będę ukrywał, że żal ściskał mnie w środku, gdy ja powstałem na nowo, a Ciebie przy mnie nie było. Oh Panie Mój! - Bella zastękała z uwielbieniem - To zaszczyt słyszeć to z Twoich ust.Bellatrix patrzyła na swojego Pana z uwielbieniem. On patrzył się w jej oczy. Leżał obok niej. Nagle jego zimna dłoń, która spoczywała na jej włosach zaczęła przesuwać się w dół. Teraz dotykał jej szyi. Końce jego długich, zimnych palców zaczęły iść jeszcze niżej po plecach, aż w końcu doatarły do talii i delikatnie się na niej zacisnęły.
Panie mój… - wyjąkała Bella patrząc się na na swojego Mistrza z wielkim szokiem. Nie ma uczuć, Bello. Nie ma emocji, nie wiem co to miłość - powiedział - Jednak wiem, czym jest pożądanie. I właśnie to kieruje mną w tej chwili. Oh, mój Panie! - Łzy zaczęły spływać Belli po policzkach. To było tak bardzo nierealne. Jak marzenie małej dziewczynki. A jednak to się dzieje. To się dzieje naprawdę.Czarny Pan spojrzał swoje ulubienicy prosto w oczy, a nastepnie zbliżył do niej twarz, tak, że teraz oboje nawzajem czuli swoje oddechy. I nagle Bella poczuła jego usta na swoich jak zaczynają ją gwałtownie, ale namiętnie całować. Podniecenie w niej biło ogromnym żarem, nie potrafiła temu zarardzić. A palce Czarnego Pana były już coraz niżej i niżej. Bella nie wiedziała co się dzieje, jak do tego doszło, ale to się działo.
Panie mój… - wyszeptała - Panie… co Pan…? Cii… - przerwał jej Voldemort - Daj się ponieść pokusie - powiedział, po czym znów zaczął ją całować. Był to pocałunek jednocześnie tak bardzo lodowaty, ale też niesamowicie gorący, że Bella czuła jak oblewa ją niesamowita fala ciepła, pożądania i miłości. Już przestała kontrolować własne zmysły i ruchu. Położyła swoją dłoń na jego głowie i ogarnęło ją jeszcze większe pożądanie, gdy jej nie odrzucił. Chciała jeszcze, chciała więcej, chciała jego. Zaczęła powoli przesuwać się w jego stronę tak, że po kilku chwilach jej rozgrzane ciało znalazło się na jego lodowatej klatce piersiowej. A za chwilę, nie wiedząc dokładnie ile czasu upłynęło poczuła coś, o czym wcześniej tylko śniła. Poczuła jego w sobie. To nie trwało długo. Jednak wydawało się, że trwa to wieki. To było najbardziej fantastyczne doświadczenie jakie spotkało ją w życiu. Nie chciała, żeby się kończyło. Rozkosz, jakiej doznawała była nie do opisania. Poczuła, że to już koniec, że on się zbliża do końca. I właśnie ten koniec sprawił, że już nie istniała. Wszystkie zmysły od niej uciekły, nic się nie liczyło. Byli tylko oni. Nie obchodziło ją kompletnie nic.Wtuliła się mocno w jego szyję. Aż za mocno. Zaczęło do niej dochodzić, że już po wszystkim, że to już się stało i się skończyło. Poczuła, że jego zimne dłonie, zakończone długi palcami, chwytają jej dłonie i oddalają od siebie. Bellatrix zmusiła się całą siłą woli, by oderwać się od swojego najukochańszego Pana.
Bello - powiedział swoim wysokim i zimnym głosem - Musisz mnie już puścić. To było niesamowite doznanie, jednak już się skończyło Tak, mój Panie - odpowiedziała i oddaliła się od niego - Panie mój, to było najcudowniejsze, co mnie w życiu spotkało Wiem, moja droga - odpowiedział obnażając swoje zęby w uśmiechu, który miał być delikatny, jednak wyglądał jak uśmiech szaleńca - Teraz potrzebujesz snu. Panie mój - wyjąkała Bella i łza spłynęła jej po policzku, gdy pomyślała, że jej najcudowniejszy Mistrz się o nią troszczy - Tak, Panie mój. Zostaniesz ze mną? - słowa te wyrwały jej się mimo woli. Oh, Bello. Nie mogę z Tobą zostać - odpowiedział po czym zamyślił się. - Chociaż…. - wyjął różdżkę i machnął nią w stronę drzwi, by zamknąć je przed resztą domowników. - Zostanę do świtu. A teraz śpij. Oh, Panie mój! - radość Belli była nie do opisania. Tak szczęśliwa nie była jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Jej ciało wciąż było rozpalone i całe dygotało. Położyła się na poduszce i poczuła, że ktoś ją przykrywa - Panie, Mistrzu mój najwspanialszy! Jesteś dla mnie taki dobry. Muszę dbać o swojego największego sługę, Bellatrix - odpowiedział - A teraz odpoczywaj. Trudne czasy przed nami. Ale damy radę. Zawsze dajemy.Bella uśmiechnęła się. Bardzo kusiło ją, aby dać swojemu Panu całusa na dobranoc, jednak powstrzymała się. To co się wydarzyło plus fakt, że ON tutaj z nią teraz zostanie, w zupełności jej wystarczało. Póki co.
Narcyza upadła na podłogę cała dysząc. To co właśnie zobaczyła przerastało jej wszelkie przypuszczenia. Zaczęła żałować, że to zobaczyła. Spojrzała w bok i zobaczyła Lucjusza stojącego obok niej.
Wszystko w porządku, piękna? - zapytał siadając na podłodze obok niej - Wyglądasz na przerażaną. Co to za wspomnienia?Narcyza nie potrafiła się wysłowić. Nie wiedziała jak to ująć. Cała wciąż się trzęsła.
Ty… Ty to musisz sam zobaczyć. - powiedziała - Chociaż nie wiem, czy powinieneś. To raczej prywatne wspomnienia. Jednak, jeśli chcesz wiedzieć, to nie masz wyboru, bo ja Ci tego co zobaczyłam nie powtórzę.Lucjusz wyglądał na zaintrygowanego. Nie domyślił się jeszcze czyje wspomnienia pływają w myślodsiewni, jednak wiedział, że są na tyle szokujące, że sam może również leżeć na podłodze po ich obejrzeniu. Lilith zapłakała w sąsiednim pokoju, na co Narcyza zerwała się.
Ja…muszę do niej iść - powiedziała - Zrobisz to na własną odpowiedzialność.I wybiegła z sypialni zostawiając w niej Lucjusza razem ze wspomnieniami Bellatrix z jej najwspanialszej nocy w życiu. A właściwie, tak tylko przypuszczała.
----
No więc... Tak to wygląda ;)
1. Wspomnienia Belli - tak jak napisałam: jest ich sporo i będą się regularnie pojawiać jako stały wątek moich opowiadań. Zresztą tak jak retrospekcje ogólnie. Nie powiem Wam, kiedy następne wspomnienia Belli, jednak obiecuję, że będą i postaram się, aby były jak najszybciej.
2. Cemerie - o niej już wiecie. Opisywałam ją w opisie postaci wymyślonych. Cemerie będzie nam towarzyszyć. Może nie czytałam w swoim życiu tysiąca fanficów, jednak prawie wszystkie, na które zdarzyło mi się natknąć zawierały jakieś postaci wymyślone i czytelnicy to akceptowali, więc myślę, że tutaj też nie będzie z tym problemu ;)
3. Relacja Belli z Voldemortem - dla wielu z Was scena opisana powyżej może się wydawać straszna, nierealna, może nawet obrzydliwa? Voldemort z pewnością nie jest idealnym kochankiem, ale pożądanie jak każdy facet odczuwa. Cóż...nie tylko u mnie, bo przecież Rowlingowska Delphini nie zrodziła się znikąd tylko właśnie Czarny Pan był jej ojcem, więc i tak taka mniej więcej scena musiała mieć miejsce ;)
4. Ahh te moje problemy z wykropkowaniem etc. No cóż, nie jestem mistrzem Worda, więc trochę techniki i się człowiek pogubi ;) Wiem, że wystarczy kilka sekund + chęci i wszystko jasne, ale naprawdę... czy aż tak bardzo to przeszkadza? Jeśli tak, dawajcie znać to wtedy może zrobię z tym porządek ;)
5. No cóż jesteśmy teraz prawie w połowie sierpnia i mogę Wam tylko zdradzić, że troszeczkę akcja się w tym czasie zatrzyma. Bo właśnie w tym tygodniu wydarzy się jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Ale to cierpliwości! Oczywiście będę się starać, by kolejny rozdział trafił tutaj jak najszybciej!
Póki co to tyle!
Buziaki,
Cemerie