Cześć! Publikuję moje pierwsze opowiadanie. Akcja zaczyna się dwa tygodnie po zakończeniu Bitwy o Hogwart. Nie rozpisywałam się tutaj jakoś bardzo, dlatego może się wydawać, że akcja dzieje się szybko. Postaram się jednak, aby w kolejnych rozdziałach było inaczej. Mam nadzieję, że się spodoba!
--------
Andromeda weszła na cmentarz, tak dobrze już jej znany. Odkąd odeszła jej druga najbliższa osoba, nie widziała już za wiele sensu w życiu. Jedynie Teddy był powodem dla którego jeszcze chciała żyć. Minęły dwa tygodnie od kiedy musiała pochować swoją córkę wraz z zięciem. Ich grób położony był na samym skraju cmentarza, przy rodzinie jej zmarłego męża. Dromeda przechodziła tymi ścieżkami już od paru tygodni, jednak dopiero tym razem zobaczyła coś, co spowodowało jej zdziwienie. Przy grobie do którego zmierzała stała szczupła postać o długich blond włosach. Miała na sobie czarna szatę oraz chustę na głowie. Była pochylona i było schylać łkanie. Andromeda podeszła bliżej grobu, gdy postać odwróciła się w jej stronę. Oczy Narcyzy spotkały się z jej oczami. Smutne, niebieskie oczy, których nie widziała przez tak długi czas. Podeszła krok do przodu, gdy nagle Narcyza się odwróciła i zaczęła iść w przeciwną stronę.
Stój! Nie odchodź... - wydusiła z siebie Andromeda. Narcyza zatrzymała się. - Dziękuje Ci - dodała, gdy ujrzała na grobie swych bliskich przepiękny, starannie zdobiony bukiet kwiatów, który musiał zostać wyczarowany przez jej młodszą siostrę.
Narcyza powoli się odwróciła a następnie wyszeptała wciąż zalana łzami:
To nic. Nic nie zadośćuczyni tragedii jaka Cię spotkała.
Narcyzo... - Andromeda nie wiedziała od czego zacząć. Z oczu zaczęły płynąc jej wielkie łzy. Od kilku dni przestały się pojawiać. Myślała, że już wszystkie wypłakała. - Nie odchodź... proszę.
Narcyza podeszła do niej i objęła ją w swoje ramiona. Teraz obie płakały. Już nie potrzebne były słowa. Nic się nie liczyło tylko to, że znów są razem. Obok siebie. Andromeda uniosła głowę.
Ale to dla mnie naprawdę dużo znaczy. Twoja obecność. Tyle lat. Tak bardzo tęskniłam! - Andromeda mimo swojej siły nie mogła powstrzymać łez.
Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Tak bardzo Cię kocham, tak bardzo czekałam na tę chwilę. Myślałam, ze to już nigdy nie nadejdzie, że już nie ma nas... - Narcyza wypowiedziała każde słowo tak dokładnie i szczerze. Ona też zniosła w swoim życiu dużo bólu. Człowiek bez cierpienia nie stałby teraz tutaj razem z nią.
Czy...czy masz ochotę na coś do picia? - zaproponowała Andromeda. Brak kontaktu z siostra przez tyle, miesiące cierpienia i bólu, który ostatnio powiększył się o sto procent sprawiły, że chciała z nią pobyć. Chciała się wszystkiego dowiedzieć o jej życiu, czuła, że w końcu ma osobę, której może się naprawdę zwierzyć, której się nie boi i której bezgranicznie ufa.
Ja... och Dromedo! Tak, dziękuje. Chętnie się czegoś napije. - Narcyza przełknęła ostatnie łzy. Andromeda złapała ją za rękę, po czym obie w ciszy deportowały się.
Dom Dromedy stał w niewielkiej dolinie tuż przy małym jeziorku, które kiedyś na pewno było zadbane i estetyczne. Teraz jednak wyglądało, jakby nikt się nim nie zajmował przez bardzo długi czas. Lilie dryfujące po wodzie przypominały teraz zgniłe wodorosty, a otaczająca go ścieżka była zarośnięta ze wszystkich stron. Sam ogród przywodził na myśl opuszczoną, starą posesję w której nikt nie mieszkał od bardzo dawna.
-Proszę, wejdź - Dromeda otworzyła drzwi i przepuściła Narcyzę. Wnętrze domu wyglądało dokładnie tak samo jak ogród. Było tu brudno, wokół były porozrzucane różne rzeczy, nawet ubrania, a kurz się już tutaj całkowicie zadomowił. Andromeda zawsze dbała o porządek. W jej obecności nie mogło być nic, co wyglądało brudno lub nieestetycznie. Narcyza poczuła ukłucie w sercu: jej siostra przeżyła tak wielką tragedię z jaką niewielu byłoby w stanie sobie poradzić. - Przepraszam za to... - zrobiła przepraszającą minę, a Narcyza wzięła ją szybko w objęcia i obie znów zaczęły łkać. Zdawało się, że ta chwila będzie trwać wiecznie, gdy nagle usłyszały czyjś głos.
Dromedo, już wróciłaś? - w korytarzu prowadzącym z salonu do sypialni stał Harry Potter z małym Teddym na rękach. Za nim pewnym krokiem kroczyła Ginny.
Oh, Harry! Nie wiedziałam, że już jesteście! - Andromeda odwróciła się, podeszła do Harry’ego i ucałowała Teddy’ego w czoło - Cześć, Aniołku! Witaj, Ginny!
Cześć! - odpowiedziała Ginny niezbyt obecnym głosem
Ja... spotkałam Narcyzę na cmentarzu... zaprosiłam ją na coś do picia- wyjaśniła Dromeda. Głos miała niepewny, dało się w nim dosłyszeć przepraszający ton głosu. Harry spojrzał na Narcyzę. Przez chwilę na jego twarzy rysowała się mieszanina odrazy i strachu lecz nagle rzekł:
Jeszcze nie podziękowałem Pani za uratowanie naszego świata. Gdyby nie Pani, zapewne nie byłoby nas tutaj teraz. Dziękuję. - te słowa Harry wypowiedział pewnie i z przekonaniem, ale ciagle nie spuszczał z oczu Narcyzy. W jego głowie kłębiło się tysiące pytań. Tak... nie tylko ocaliła jego życie, ale i cały świat czarodziejów, ale to nie zmienia faktu, że stoi przed dawnym poplecznikiem Lorda Voldemorta. Czy to bezpieczne ją tutaj sprowadzać? Narcyza zrobiła kilka kroków w jego stronę. Spojrzała przez sekundę na Teddy’ego, lekko się uśmiechnęła, a następnie jej wzrok powrócił do Harry’ego i powiedziała:
Zrobiłam to, co należało zrobić. To była szybka decyzja. Każdy by tak postąpił. Każdy miał już dość... - ostatnie zdanie wypowiedziała bardzo wolno i cicho, ale wyraźnie. W tym momencie znów w jej oczach zaszkliły łzy.
To...napijemy się herbatki? - spytał Harry nie chcąc widzieć kolejnych łez. Na więcej wyjaśnień przyjdzie czas później. Andromeda nie zaprosiłaby swojej siostry do swojego domu, gdyby było to niebezpieczne. - Dromedo, byliśmy u Billa i Fleur. Przekazują pozdrowienia i zaproszenie na kawę.
Oh, to bardzo miłe, dziękuje! - wyjąkała Andromeda powracając do rzeczywistości. Machnęła różdżką w stronę czajnika i szklanek i nagle na stole pojawiła się gorąca herbata, ciasteczka i 4 filiżanki - Chodź do mnie kochanie - dodała zabierając od Harry’ego Teddy’ego. Harry i Ginny usiedli przy stole, Narcyza niepewnie zrobiła to samo.
A więc... Jak Pani sobie radzi? - zapytał niepewnie Harry Narcyzy. Wiedział, że jej mąż przeszedł ciężki proces zaraz po zakończeniu Bitwy o Hogwart. Tylko dzięki kłamstwu Narcyzy udało mu się nie trafić do Azkabanu. Dostał jednak stały nadzór z Ministerstwa Magii, a Aurorzy zagarnęli sporą część ich majątku, który w większości składał się z czarnomagicznych przedmiotów.
Mniejsza o mnie...Ty... dużo teraz o Tobie się czyta. Mówili, ze nie powrócisz do Hogwartu ukończyć ostatniego roku, mimo to zaproponowano Ci naukę na aurora. To niesamowite - Narcyza nabrała trochę pewności siebie. Harry nie za bardzo wiedział co o tym sądzić. Gdy ją spotkał w Dworze Malfoyów kilka tygodni temu wydawała się zimna i żądna krwi. A jednak teraz patrzyła na niego jakby inna osoba. Jej niebieskie oczy były ciepłe, wypełnione bólem, ale tez empatią. Czyżby taka była naprawdę?
Oh, tak to prawda. Nie zamierzam wrócić do szkoły. Nie chodzi o to, ze dostałem pewną propozycję pracy. Po prostu sądzę, że skończyłem Hogwart w odpowiednim momencie. A co do nauki na aurora, to zaczynam od września. Nie wiem jak długo to potrwa, jednak nie będę się spieszył. Teraz mamy sporo czasu - zakończył z lekkim wahaniem.
Od zakończenia wojny minęły dwa tygodnie. W ciągu tych dwóch tygodni wydarzyło się więcej, niż w ciągu jego kilku ostatnich miesięcy. Kingsley Shacklebolt został mianowany Ministrem Magii i wprowadził wiele zmian, które zostały pozytywnie odebrane przez społeczność czarodziejów. Ministerstwo Magii przeprowadziło ponad 350 procesów w zaledwie 6 dni z czego, 80 % zakończyło się wyrokiem pozbawienia wolności w Azkabanie. Hogwart został odbudowany, a uczniom pozwolono wrócić do szkoły na resztę semestru, jednak końcowe egzaminy zostały odwołane. Harry uczestniczył w około 30 sądowych rozprawach, był zaproszony do udzielenia ponad 200 wywiadów, jednak zgodził się tylko na 3.
Taak... całkiem sporo - odpowiedziała Narcyza, po czym zwróciła się do swojej siostry - Dromedo, czy ja... mogę potrzymać Teddy’ego?
Andromeda uśmiechnęła się i podała swojego wnuka Narcyzie. Teddy był bardzo spokojny, a gdy Cyzia wzięła go na ręce, dało się dostrzec uśmiech na jego twarzy.
Jest cudowny, Dromedo, naprawdę śliczny ... oh! Kolor włosów mu się zmienił! - Narcyza się lekko przestraszyła.
Jest metamorfomagiem - wyjaśnił Harry - po mamie - dodał, a Andromeda posmutniała.
Narcyza spojrzała na siostrę. W jej oczach dało się dostrzec smutek, wielki smutek. Andromeda zawsze była silna, nieugięta. Ciężko było ją zranić. Narcyza doskonale pamięta ten wieczór, gdy Andromeda odeszła. C.d.n.
------
Zapraszam do komentowania. Wszelkie opinie mile widziane.
Cemerie