Cześć!
Korzystając z dnia wolnego napisałam kolejny rozdział, który tutaj wstawiam. Jak wspomniałam na początku, moje opowiadania mogą też czasem dotyczyć innych bohaterów sagi o Harrym Potterze. I tutaj się też tak właśnie stanie. Oczywiście mój blog jest poświęcony w większości siostrom Black, jednak cóż począć, jak ma się wyobraźnie też na temat innych bohaterów? ;) Jednak mogę obiecać, że będzie ich znacznie mniejsza ilość, więc o to się proszę nie martwić :)
Kilka słów jeszcze na wstępie. Jak zaraz się dowiedzie, trochę postanowiłam zmienić przyszłość głównego bohatera. Więcej słów wyjaśnień dodam na końcu rozdziału. Nie wiem, czy Wam się to spodoba, jednak znów powtórzę: moja wyobraźnia jest nieobliczalna ;)
Zapraszam do czytania!
-------
Nora była cicha i przygnębiona. Wyczuwalne było napięcie, cierpienie i ból. Pogodzenie się ze śmiercią bliskiej osoby może zając tygodnie, miesiące, a nawet lata. Jedni sobie radzą z tym lepiej, inni gorzej. Harry siedział na łóżku w pokoju Rona. Był wczesny wieczór, cała rodzina szykowała się do kolacji. Pan Weasley, jako głowa rodziny musiał się zebrać w sobie najszybciej po śmierci syna. Wiedział, że to on musi dać teraz rodzinie poczucie bezpieczeństwa i starać się podnieść ją na duchu. Choć było to dla niego niezwykle ciężkie. Pani Weasley praktycznie nie wychodziła ze swojej sypialni. A gdy już to robiła to albo przechodziła szybko do miejsca, do którego chciała się udać i wracała szybko z powrotem do sypialni, albo ze szlochem przytulała wszystkich nie mówiąc przy tym ani słowa. Bill mieszkał razem z Fleur w Muszelce, jednak regularnie odwiedzał rodzinny dom. Jego nastawienie było podobne do Pana Weasleya: on również musiał być silny i nie okazywać zbytnio bólu. Podobnie jak jego młodszy brat Charlie. Percy zrehabilitował się całkowicie. Pomagał zarówno ojcu jak i matce w codziennych czynnościach. Widać było, że żałuje czasu, jaki stracił nie będąc przy rodzinie. Najgorzej było z Georgem. On nie tylko stracił brata, ale też przyjaciela, najbliższą sobie osobę. Czy kiedykolwiek widać było ich osobno? Czy kiedykolwiek któryś z nich szedł gdzieś sam? Czy kiedykolwiek się pokłócili? Nie. Zawsze byli razem. To tak jakby ktoś oderwał kwiat od łodygi. Razem kwitli, byli szczęśliwi i dawali wszystkim radość. Ale osobno byli smutnym kwiatem pozbawionym swojej istotnej części. Jeśli chodzi o Rona to on najszybciej pogodził się ze śmiercią brata, choć nie było to na początku dla niego łatwe. Jednak Ron wiedział, że to on jest w znacznym stopniu przyczynił się do pokonania Voldemorta, co go zdecydowanie podnosiło na duchu. Dodatkowo jego związek z Hermioną też miał na niego kojący wpływ. Oczywiście ciągle myślał o bracie, jednak potrafił się zaśmiać, zażartować, a nawet raz czy dwa wygłupić. A Ginny? Cóż… po zakończeniu wojny bardzo go wspierała i pomagała. Ona podobnie jak Pan Weasley nie dawała po sobie poznać, że jest w totalnej rozsypce. Zdała sobie też sprawę, że musi przejąc obowiązki swojej mamy i razem z pomocą Percy’ego zajmowała się utrzymaniem porządku i obiadami. Za kilka godzin wracała jednak do szkoły, więc Harry czuł się zobowiązany, by to on zajął jej miejsce.
Na dworze powoli się ściemniało. Słychać już było ciche pohukiwanie sów. Harry wziął gazetę z podłogi, którą rano przeglądał. Były tam ogłoszenia dotyczące sprzedaży działek i nieruchomości. Wiedział, że Pani Weasley nie będzie chciała, żeby się wyprowadził, ale już dość nadużył jej gościnności przez tyle lat. A poza tym pragnął swojego własnego kąta. Tam, gdzie mógłby być sam i mógłby zacząć własne życie. Ron również zastanawiał się na wyprowadzką. Harry już na wstępie powiedział mu, że może z nim zamieszkać, chociaż na jakiś czas dopóki sam czegoś nie znajdzie. Ron jednak stwierdził, że nie jest to jeszcze najlepszy moment na opuszczanie rodzinnego domu, no i Harry w głębi serca wiedział, że Ron po prostu nie ma póki co środków, by sobie zapewnić własny dom. Nie wiedział też czy Hermiona zgodziłaby się z nim już zamieszkać, póki co wróciła do swojego rodzinnego domu i planuje odszukać swoich rodziców. Wszystko było jeszcze takie świeże, tyle było do zrobienia, do przedyskutowania, do zaplanowania, że nikt nie wiedział od czego najpierw zaczął. Drzwi do sypialni otworzyły się.
Kolacja gotowa. - w drzwiach stała Ginny ubrana już w szkolny mundur. - Mogę na chwilę wejść?
Pewnie, wchodź! - powiedział Harry odrzucając gazetę i robiąc Ginny miejsce na łóżku.
Wyglądała na lekko zmartwioną i Harry wiedział dlaczego. Ich związek wisiał na włosku. Sam nawet nie wiedział, czy można tą relację nazwać związkiem. W trakcie wojny czuł przypływ adrenaliny, czuł w środku, że chce z nią być, że jego uczucie do niej jest silne. Jednak później wszystko gdzieś wyparowało. Od tych dwóch tygodni nawet ze sobą za bardzo nie rozmawiali. Jeżeli spędzali czas sami to wtedy, gdy opiekowali się Teddym. Czuło się zawsze napiętą atmosferę, ale nikt nie czuł się na siłach, by poruszyć temat ich związku. Ale Ginny dzisiaj wracała do Hogwartu. Co prawda na półtora miesiąca, a potem mieli mieć razem wspólne wakacje. Ale jednak coś było między nimi nie tak.
I…jak się czujesz? - zaczęła Ginny patrząc na Harry’ego.
Nijak. To znaczy, no wiesz… - zawahał się. - zależy o co dokładnie pytasz.
Jest milion rzeczy, o które chciałabym Cię teraz zapytać. Ale dziś wyjeżdżam i chciałabym podjąć temat…nas. - zakończyła i spojrzała mu głęboko w oczy. To niewiarygodne, że zaledwie dwa tygodnie temu na widok jej spojrzenia wszystko w nim eksplodowało. Teraz jednak patrzył się w jej oczy i nie czuł niczego, może oprócz braterskiej troski. - Wiem, że się od siebie odsunęliśmy, Harry. Wszystko się też zmieniło. Dorastamy, każdy z nas chce być kimś innym i robić coś innego. Ty za kilka tygodni zaczynasz szkolenie na aurora, a ja jeszcze rok spędzę w szkole. Nie będę oczekiwać, że na mnie poczekasz. Nie chcę być dla Ciebie przeszkodą…
Ginny, nie jesteś przeszkodą. - przerwał jej Harry. - jednak…masz rację. Wszystko się zmieniło, my się zmieniliśmy. W zeszłym roku, gdy… gdy zaczęliśmy być razem czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Dwa tygodnie temu, gdy Cię pocałowałem chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Liczyłaś się wówczas tylko Ty. - przerwał na chwilę i zobaczył, że w oczach Ginny powoli zaczynają się czaić łzy. Wiedziała już do czego zmierza, a jemu nie było łatwo kontynuować. - Zawsze będziesz dla mnie bardzo ważna, zawsze będziesz dla mnie częścią rodziny. Niemniej jednak… nie jestem pewien, czy nasz związek by przetrwał. Nie chodzi o to, że masz przed sobą jeszcze rok szkoły, nie. Dla mnie rozłąka nie byłaby problemem. Ostatni rok spędziłem bez Ciebie, a cały czas Cię kochałem i wiedziałem, że chcę z Tobą być. Mógłbym czekać nawet lata. Jednak…moje uczucia…- teraz zawahał się. Co miał powiedzieć? To jest tak ciężki okres dla nich wszystkich, nie chciał jej krzywdzić. Ale Ginny jest silna, poradzi sobie, on to wie. - Moje uczucia do Ciebie nie są już takie jak były. Nie wiem. Nie wiem, czy to kwestia czasu. Może trzeba nam rozłąki, byśmy później do siebie wrócili. A może była to tylko zwykła młodzieńcza miłość. Ginny, ja… jesteś dla mnie jak siostra. Kocham Cię i zawsze będę Cię kochać. Jednak tak…jak brat kocha siostrę.
Przez chwilę panowała w sypialni grobowa cisza. Widać było, że Ginny walczyła ze łzami, nie chciała ich wypuścić. Przez chwilę Harry’emu się zdawało, że jednak się poddała i zacznie płakać. Ale Ginny się uśmiechnęła i powiedziała:
Rozumiem. Nie będę ukrywać, że jest mi trochę przykro, ale pewnie masz rację. Gdy byłam młoda…bardzo się w Tobie kochałam, wiesz to. - zaśmiała się. - Ale później zdałam sobie sprawę, że była to tylko dziecinna miłość. W zeszłym roku coś się zmieniło i znów urosło we mnie uczucie do Ciebie. Wiem, że było silne. Jednak uważam, podobnie jak Ty, że coś się ulotniło. Może liczyłam, że będziemy kiedyś razem, ale życie toczy się dalej i ja nie będę Cię zatrzymywać u swojego boku. Nie kryję swoich uczuć. Czuję nadal coś do Ciebie Harry. Nie chcę żebyś miał wyrzuty sumienia, o nie! Poradzę sobie. To dorosłość. - Zakończyła i uśmiechnęła się smutno. Mimo tego Harry wiedział, że nie ma do niego żalu. Ona też pójdzie dalej. - To co… przyjaciele?
Harry spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej.
Tak. Przyjaciele.
Nie do końca był pewny, czy tak chciał, by wyglądała ich rozmowa. Czuł, że o czymś nie powiedział, albo, że powiedział za dużo. Dziwnie było siedzieć tutaj razem z nią i wiedzieć, że to koniec. Czuł też w środku, że ją zranił, a nie chciał tego robić. Jednak, jak sama Ginny powiedziała… to dorosłość. A on nie może żyć u czyjegoś boku licząc na to, że może kiedyś pokocha ją tak mocno jak kochał ją kilka tygodni temu.
To co? - Ginny wstała i poprawiła włosy. - Schodzimy na kolację?
Tak. - powiedział Harry też wstając. Czuł, że dłuższa obecność ich dwójki samych w jednym pokoju może doprowadzić do czegoś, czego by nie chciał i będzie się czuł jeszcze podlej. Trzeba to zakończyć już. Wiedział, że czeka go jeszcze niezbyt przyjemna rozmowa z Ronem, któremu przysiągł, że nie skrzywdzi jego siostry. Tak. To nie będzie łatwe. - Chodźmy.
Razem z Ginny zeszli do zatłoczonej już kuchni. Hermiona niedawno przyjechała, by pomóc trochę Pani Weasley oraz Harry’emu w opiece nad Teddym. Ona jako jedyna z ich trójki postanowiła powrócić do Hogwartu jednak dopiero od września. Teraz chciała pomagać w Norze.
Atmosfera była dzisiaj trochę mniej napięta, mimo to wszyscy jedli w ciszy. Po około piętnastu minutach wstał Pan Weasley.
Molly - zwrócił się do żony - dziewczyny - tu skłonił się lekko do Ginny i Hermiony - kolacja była wyśmienita. Ale niestety czas nas goni, a ja muszę wracać do pracy. Nadal jest masa roboty. Kolejni mugole zgłaszają się do szpitali, uważając, że nie pamiętają kilku miesięcy ze swojego życia. Działa Imperiusa. Czasem ludzie długo dochodzą po tym do siebie, a zwłaszcza mugole. Dużo pracy. Życzę wszystkim spokojnej nocy. Do zobaczenia na śniadaniu. Ginny - to zwrócił się do swojej córki - przyślij sowę jak tylko dotrzesz do szkoły. Informuj nas na bieżąco.
Dobrze, tato - odpowiedziała i pomachała mu na do widzenia.
Pan Weasley wyszedł, a Pani Weasley wstała i odezwała się pierwszy raz od dłuższego czasu.
Ginny, kochanie. Czy wszystko masz spakowane? Profesor McGonagall wysłała mi sowę z prośbą, abyś nie przybyła później niż o 21, a dochodzi już 20. Chcę mieć pewność, że niczego nie zapomnisz.
Tak, mamo. Myślę, że mam wszystko. - odpowiedziała i wstała od stołu. - Jednak dopakuję jeszcze kilka niezbędnych rzeczy. - I wyszła z salonu, a po niej zaczęły wstawać kolejne osoby.
Harry razem z resztą pomógł Pani Weasley w uporządkowaniu kuchni, po czym udał się wraz z Ronem do ich sypialni. Widać było, że Ron coś podejrzewa.
Ginny tu była… przed kolacją… - zaczął - Wszystko gra?
Harry zastanowił się przez chwilę, ale stwierdził, że nie ma najmniejszego sensu, by grać na czas. W końcu i tak Ron się dowie. Teraz albo później.
Ciężko powiedzieć… - zaczął Harry - zerwaliśmy.
Ron spojrzał na przyjaciela, a na jego twarzy pojawiło się niezrozumienie. Otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Odwrócił się i podrapał się po głowie. Nie wiedział, co ma zrobić. Ma wybuchnąć? A może ma się cieszyć? Ciężko było coś wymyślić. W końcu stwierdził, że Harry zacznie się go zaraz bać, więc odwrócił się do przyjaciela, a kącik jego ust lekko się uniósł.
Tak myślałem - powiedział - Była nieco dziwna na kolacji. Poza tym widziałem, że niezbyt Wam się układa. To Wasza wspólna decyzja?
Po części. Chociaż raczej bardziej moja. To ja z nią zerwałem - Teraz to on się odwrócił. Nie chciał spojrzeć Ronowi w oczy. - Przepraszam, Ron. To… po prostu się wypaliło. Ginny jest silna. Zgodziła się ze mną i rozstaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze. Nie chciałem jej skrzywdzić.
Odwrócił się i spojrzał na przyjaciela. Ron zrobił bardzo ronowatą minę wyrażającą niezrozumienie i lekką złość. Taką minę zwykle robił, gdy był głodny. Nagle powiedział:
Spoko, stary. Całe życie przed nami. Nie mam Ci tego za złe.
Harry na początku nie był pewien, czy Ron do niego zaraz nie podejdzie i nie wymierzy mu ciosu w twarz. Jednak po chwili Ron się uśmiechnął, a Harry zrozumiał, że i on już dorósł. Też wiedział, że jego siostra jest silna i że sobie z tym poradzi.
Dzięki. To dużo dla mnie znaczy - powiedział Harry, po czym usiadł na łóżku.
Rozmawiali ze sobą przez chwilę, głównie o głupotach. W końcu do pokoju weszła Ginny, a za nią Percy trzymający jej kufer.
No to… do zobaczenia w wakacje - powiedziała i pomachała im ręką. Harry ucieszył się, gdy zobaczył, że się uśmiecha. Była szczęśliwa, że wraca do szkoły.
Pozdrów od nas Hogwart - powiedział Harry i podszedł do niej, by uścisnąć jej dłoń. - Do zobaczenia w wakacje.
Tak. Do zobaczenia, Harry. - uśmiechnęła się, a na jej twarzy nie było już widać smutku. Nie do końca miał pewność czy Ginny po prostu nie chce sprawić, by Harry nie miał wyrzutów sumienia, jednak i tak dodało mu to otuchy. - Do zobaczenia, braciszku - dodała zwracając się do Rona.
Tak, do zobaczenia! - pomachał jej Ron. - Pozdrów Filcha.
O tak, na pewno to zrobię - zaśmiała się, po czym razem z Percym udali się do salonu.
Niedługo potem Harry wziął szybki prysznic, Ron uczynił za nim to samo i poszli do sypialni Ginny, by porozmawiać przed snem z Hermioną. Harry był wdzięczny Ronowi, że nie ukazują przy nim za dużo swoich uczuć. Nie miał zbyt dużej ochoty patrzyć na zakochanych. Rozmawiali długo, poruszyli temat rodziców Hermiony oraz przeprowadzki Harry’ego. Hermiona stwierdziła, że Ronowi dobrze by zrobiło, gdyby pomieszkał choćby na początek z Harrym. Później doszli do wniosku, że miło by też było, gdyby Hermiona się też wprowadziła na jakiś czas. Na początku się upierała, że nie chce zostawiać swojego rodzinnego domu, ale później wspólnie zdecydowali, że Hermiona i tak we wrześniu rusza do Hogwartu, więc w sumie razem będą mieszkać tylko przez wakacje. A na ferie zimowe można potraktować przyjazd Hermiony jako odwiedziny. Ron też się w końcu ucieszył na ten pomysł. Zagwarantował Harry’emu, że jeszcze jutro poszuka pracy i będzie mu płacić za mieszkanie u niego. Oczywiście zaczęli się spierać, ale dla świętego spokoju Harry się już na to zgodził.
Dobra, czyli ten rok pomieszkam z Tobą, a później coś znajdę - skwitował na koniec.
Rozmawiali jeszcze długo. Minęły czasy, kiedy Pani Weasley przychodziła do nich, by zagonić ich do łóżka. Teraz mieli mnóstwo czasu na rozmowy.
------
Tak. To moja wizja przyszłości Harry'ego ;) Jak obiecałam kilka słów: Zacznę od tego, że od początku serii nie byłam fanką Ginny, a moja niechęć do niej pogłębiła się przy ekranizacjach powieści. Oczywiście nie obrażając cudownej Bonnie Wright, która wcieliła się w rolę Ginny Weasley, nie jestem zachwycona jej rolą. Już od szóstej części modliłam się, by Ginny nie skończyła z Harrym, jednak moje modły poszły na marne, więc postanowiłam sama Harry'emu wymyślić przyszłość, która byłaby dla mnie przyjemniejsza. Oczywiście myślałam też o przyszłości, w której to Czarny Pan wygrywa wojnę, a Harry ginie, jednak nie będę robiła, aż takiego przewrotu. Jeśli chodzi o ich zerwanie to zastanawiałam się jak to zrobić. Szczerze mówiąc myślałam o wątku w stylu: "Ginny, odwal się, nie chcę z Tobą być", ale pomyślałam, że mogłoby się narobić więcej komplikacji na pewno między Harrym a Ronem, więc postanowiłam zrobić to właśnie w ten sposób. Chcę jeszcze dodać, że moja wizja Harry'ego bez Ginny pojawiła się na długo przed publikacją przez J.K. Rowling scenariusza do sztuki "Harry Potter i Przeklęte Dziecko", dlatego chcąc nie chcąc omijam każdy wątek z tej książki, za co z góry przepraszam wszystkich jej fanów i mam nadzieję, że będzie to zrozumiałe. Co do samego Harry'ego, to proszę się nie bać, że zostanie wiecznym kawalerem, oj nie ;) Mam dla niego wybraną już partnerkę, jednak niestety na jej ujawnienie będziecie musieli trochę poczekać. Akcja jest świeża, jak widzicie, Harry ma na głowie póki co inne sprawy, a ja się muszę zająć Andromedą, Narcyzą i Bellatrix (tak! Ona też się tutaj pojawi, jakby inaczej!). Co do Ginny to mówiąc szczerze myślałam o partnerze dla niej, ale to jeszcze nie jest pewne i szczerze mówiąc nie interesuje mnie to na tyle mocno, by poświęcać temu póki co czas.
No cóż. Myślę, że to wszystko na dziś. Mam nadzieję, że miło się czytało ;) Zapraszam do komentowania.
Całuję,
Cemerie