Cześć! Wiem, wiem... długo mnie nie było. Nie było czasu ani weny niestety! Ale już jestem, czy regularnie? Nie wiem, postaram się, gdyż jeden rozdział, który tu wstawiam już jest gotowy, kolejny się pisze a pomysły na następne też są więc może będzie ich więcej ;) Już nie przedłużam i zapraszam do czytania !
----
Harry otworzył oczy. Na zewnątrz było już jasno. Nie wiedział, która jest godzina. Obok spała Romilda. Na jej widok uśmiechnął się. „Czy tak już będzie zawsze?” pomysłał. „Będę się budził u jej boku?”. I zaczął się zastanawiać jak to będzie wyglądać, gdy Romilda wróci do Hogwartu. Przecież tyle czasu bez siebie nawzajem może źle wpłynąć na ich związek. A co, jeśli ona zwiąże się z kimś innym? Jest bardzo ładna, mądra i, nie chciał o tym myśleć, ale się nie udało: nieziemsko seksowna. Może mieć każdego. Z rozmyślań wyrwał go cichy trzask, który dobiegł z dołu. Spojrzał na zegarek.
O kurka - powiedział i szybko wstał z łóżka. Dochodziła już 10.
Wczoraj faktycznie długo jeszcze rozmawiali. Gdy wrócili wieczorem od Andromedy Ron z Hermioną odbyli poważną rozmowę na temat zawieszenia swojego związku. Stwierdzili, że lepiej będzie teraz z tym poczekać, niż rozstać się w kłótni. Gdy będą chcieli to do siebie wrócą, a jeśli każdy z nich uzna, że nie są dobrymi partnerami wtedy pozostaną przyjaciółmi. To rozwiązanie Harry’emu najbardziej się podobało, chociaż miał pewne obawy, czy aby na pewno ta przyjaźń będzie wyglądała tak samo. Późnym wieczorem przyszła Romilda i tak jakoś zleciała noc. A dzisiaj ważny dzień. Pospiesznie ubrał się we wczorajsze ubrania z myślą o prysznicu zaraz po śniadaniu. Romilda się przebudziła.
Która godzina? - zapytała ziewając
Już prawie 10.
Ojej… to będę się zbierać.
Nie wygłupiaj się. Gdzie chcesz iść?
Wrócić do rodziców. A Ty masz dziś obiad u Malfoyów.
Idziesz ze mną.
Co? Przecież rozmawialiśmy o tym… Lepiej jak sam tam pójdziesz.
Nie. Chcę, żebyś szła z mną. Jesteśmy razem i to wszystko Ciebie też dotyczy.
Wow… - zdziwiła się - Naprawdę poważnie podchodzisz do naszego związku.
A Ty nie?
Oczywiście, że tak. Ale wiesz… szczerze mówiąc nie sądziłam, że jesteś no… nie wiem jak to dobrze ująć… takim wzorowym partnerem?
Haha - Harry zaśmiał się poprawiając okulary - Wzorowy partner?
Romilda uśmiechnęła się tylko po czym oboje zeszli na dół na śniadanie do kuchni, gdzie czekał już na nich Ron ubrany w nowe szaty.
Stary, Ty już gotowy ? - zapytał Harry śmiejąc się
Nawet nie wiesz jak bardzo nie chcę tam iść. To gorsze od egzaminu z eliksirów. - odpowiedział
Dlatego się tak odszczeliłeś? - zaśmiał się Harry
Kurka, wstałem z godzinę temu i tak myślałam co zrobić.
Więc wybrałeś weselne szaty?
A Ty co ? W piżamie pójdziesz?
Super wyglądasz - powiedziała Romilda - To obiad u ludzi, których, nie ukrywajmy, praktycznie w ogóle nie znacie.
Mądrze mówi - skwitował Ron - zostaję w tym
Zjedli śniadanie rozmyślając o tym jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Najmniej stresowała się Romilda, która do ostatniej minuty nie chciała pójść. Jednak w końcu po namowach Harry’ego i Rona wskoczyła w równie odświętne ubrania i w trójkę wyszli na zewnątrz, gdzie zaraz miała przybyć Hermiona. Spotkanie Rona i Hermiony było dosyć sztywne i Harry mógłby przysiąść, że oboje woleliby, aby ono nie nastąpiło. W końcu aportowali się do Narcyzy. Przed ogrodem czekała już na nich Andromeda tak jak umawiali się poprzedniego dnia. Na rękach trzymała Teddy’ego.
Tak się cieszę, że jednak jesteście - powiedziała ściskając ich - Romildo, Narcyza bardzo się ucieszy z Twojej obecności. Wchodźcie, już wszystko gotowe.
Weszli do ogrodu Malfoyów i przeszli za dom, gdzie czekała na nich Narcyza. Machała do nich ochoczo rękę podchodząc w ich stronę jednak Harry nagle się zatrzymał. Za Narcyzą w fotelu siedział tyłem obrócony Lucjusz Malfoy. Harry oczywiście wiedział, że będzie on obecny na tym spotkaniu, jednak nie był pewny czy aby na pewno chce siedzieć z nim przy jednym stole i plotkować na temat ostatnich wydarzeń. Obiecał to jednak Andromedzie, więc powoli i niepewnie zrobił kolejny krok.
Proszę, siadajcie gdzie Wam się podoba, zaraz przyniosę zupę dyniową - zaprosiła ich Narcyza. - Wiem, że już się znacie, jednak chciałabym, abyście poznali się jeszcze raz. Nie będę oczekiwać od nikogo z Was przyjacielskiej rozmowy, jednak łatwiej nam będzie jak nie będziemy się sobie nawzajem rzucać do gardeł. Lucjuszu.
Narcyza odwróciła się w stronę męża. Lucjusz nadal siedział w fotelu, lecz po chwili wstał i podszedł do gości. Po jego minie i zachowaniu widać było, że boi się tego spotkania bardziej niż Harry. Porzucił tym razem czarny, elegancki strój zastępując go mugolską koszulą i jeansami, co zaskoczyło całą czwórkę.
Pan Potter - zaczął Malfoy - bohater naszego świata. Zaszczyt Cię gościć w naszym domu - był to głos zimny, jednak próbujący na siłę być miły i szczery. Malfoya bardzo dużo kosztowało to, by w ogóle się odezwać. I Pan Weasley, Panna Granger i…. Pannna…? - zawachał się spoglądając na Romildę.
Panna Vane. - odpowiedziała Romilda podając Lucjuszowi rękę - Romilda Vane.
Ah tak. Znam Pani rodziców bardzo dobrze, panno Vane i śmiem twierdzić, że to wyjątkowo poczciwi ludzie.
Moi rodzice też dużo o Panu mówili - odpowiedziała Romilda - prawdę mówiąc mało w tym było o pańskiej poczciwości, jednak po dzisiejszym dniu na pewno ich przekonam, że się mylili.
Szczerość i odwaga Romildy zaskoczyły wszystkich włącznie z Lucjuszem.
No, no, no… język to masz po mamie - odpowiedział Malfoy ze swoim złośliwym uśmieszkiem - Zapraszam do stołu.
Gdy zasiadali atmosfera była nie tyle napięta co dosyć drętwa. Nikt nie wiedział jak się zachować. Dopiero Andromeda rozluźniła atmosferę.
A więc, kto jakie wino ? - zapytała przynosząc trzy butelki - Mamy czerwone wytrawne, białe słodkie i czerwone ogniste.
Harry, Romilda, Ron i Hermiona nie odpowiedzieli tylko poczekali, aż Andromeda sama wybierze odpowiednie dla nich. Nikt z nich nie chciał się pierwszy odezwać. Harry czuł się jak w jakimś śnie, jakimś chorym scenariuszu, który ktoś napisał dla zabawy.
A więc, Panie Potter... - zaczął Malfoy biorąc łyka wina - czy ruszyło coś w mojej sprawie w Ministerstwie Magii?
Narazie niestety nic nie wiadomo. - odpowiedział Harry - wszystkiego dowiemy się w pierwszej połowie września.
Fantastycznie - odpowiedział Malfoy - A czy smakuje Wam wino domowej roboty Malfoyów?
Całkiem niezłe - odpowiedział Harry kosztując wina bardzo ostrożnie z obawy, że Lucjusz Malfoy może go chcieć otruć.
W tym momencie obiad przerwał dźwięk deportacji. Wszyscy odwrócili się w stronę ogrodu. To byli Christian i Gloria - dzieci Cemerie.
O mój Boże! - krzyknęła Narcyza - ja już myślałam, że chcieliście uciec bez pożegnania!
Narcyza od razu wstała i rzuciła się w stronę dzieci swojej zmarłej koleżanki. Andromeda na początku też planowała podejść, jednak coś ją powstrzymywało. Cemerie udawała jej przyjaciółkę przez wiele lat. Chciała pogodzić ją z Narcyzą, często razem chodziły na Pokątną. A później pomogła Bellatrix zabic jej córkę. Nie była w stanie wstać i przywitać się z jej dziećmi, mimo, iż one nigdy nikogo nie skrzywdziły.
Właściwie to mam dobrą wiadomość, ciociu - powiedziała Gloria - Ja zostaję!
Narcyza była lekko zszokowana, ale tez bardzo szczęśliwa.
Usiądźcie przy stole, zaraz dla Was przygotuje nakrycia. Mamy dzisiaj więcej gości, więc im nas więcej tym lepiej.
Nie, nie. My tylko na chwilę. Chciałem się pożegnać i zamienić słówko z Draconem. Chociaż wyjeżdżam do Francji, więc to prawie jak Irlandia. Będziemy się widywać - powiedział Christian - ale pójdziemy się przywitać
Ciocia Andromeda! - krzyknęła Gloria podchodząc do Dromedy - bardzo za Tobą tęskniłam!
Ja za Tobą również - odpowiedziała Andromeda, nie do końca zgodnie z prawdą, wstając i przytulając Glorię. - zostajesz w Wielkiej Brytanii ?
Tak - odpowiedziała Gloria - poznałam super chłopaka i chcę wrócić do szkoły a później z nim zamieszkam.
To wspaniałe - powiedziała Andromeda
Cześć Wam! - zawołała Gloria w stronę Harry’ego, Romildy, Rona i Hermiony - to niezwykle Was tutaj widzieć!
Harry wstał i przywitał się z Glorią. Ani ona ani Christian nic mu nigdy nie zrobili, wręcz przeciwnie - często nawet hamowali Dracona przed obrażaniem trójki przyjaciół, co Harry bardzo doceniał. Gloria usiadła na chwilę z nimi przy stole. Dowiedzieli się między innymi, ze chłopak, którego poznała to Cormac McLaggen z Gryffindoru. Hermiona zaśmiała się na wspomnienie ich wspólnej randki i pogratulowała Glorii nowego związku. Christian się również na chwile przywitał. Przekazał jeszcze Lucjuszowi list od swojego ojca.
To dla Ciebie. - powiedział wręczając mu kopertę - Nie wiem co to, nie czytałem.
Jak on się czuje ? - zapytał Lucjusz
Nie najgorzej... wczoraj w końcu zmienili mu cele, bo w tamtej nie mógł wytrzymać...
Oh Christian - zapłakała Narcyza przytulając go - pamiętaj, że zawsze możesz do nas przyjść jak będziesz potrzebował pomocy!
Dzięki, ale dam sobie radę - powiedział - Nie tęsknię za nią. Zasłużyła sobie na to. Popełniając samobójstwo udowodniła tylko wszystkim kto dla niej naprawdę się liczy. Nie chcę o niej więcej rozmawiać.
Gloria posmutniała na te słowa, ale po niej również było widać, że ma żal do matki, że ich zostawiła. Co prawda i tak spędziłaby w Azkabanie zapewne całe życie lub przynajmniej jego sporą część, ale mimo wszystko by była.
Ześwirowała pod koniec, co tu dużo mówić - powiedział Lucjusz - Sam się jej bałem już pod koniec, momentami wyglądała gorzej niż Bellatrix.
Dobra, będziemy się zwijać - zaproponował Christian - zawsze mogę wrócić jak tylko wyślesz sowę. - powiedział Christian - Andromedo. Nie rozmawialiśmy nigdy o tym, ale wiedz, że ja nigdy Cię nie okłamałem. Żałuję jedynie, że nie powiedziałem Ci, jaka naprawdę jest.
Oh Christian ... - powiedziała Andromeda podchodząc do niego - Ja to wiedziałam... wiedziałam, że Bellatrix wróciła i wiedzialam, że ona się z nią widziała.
Na te słowa wszyscy spojrzeli w stronę Andromedy.
Wiedziałaś ? - zapytał Lucjusz
Tak... Sama Cemerie mi to powiedziała. Ale powiedziała też, że nie chce jej więcej znać. Że już przyjaźń nie istnieje... myślałam, że mówi prawdę...
No tak... - odpowiedział Christian - moja matka doskonale umiała grać. Nawet Dumbledore nie mógł jej do końca rozszyfrować. Bardzo Cię za to przepraszam, że Ci nie powiedziałem.
Andromeda uśmiechnęła się i jeszcze raz na pożegnanie uścisnęla Christiana i Glorie. Gloria pożegnała się ze wszystkim, nawet dogadała się z Hermioną i Romildą, ze usiądą razem w przedziale w ekspresie Hogwart pierwszego września. Dalsza atmosfera obiadu przebiegała dosyć dobrze. Nikt za bardzo nic nie mówił co jakiś czas tylko ktoś pochwalił danie. Harry odnosił wrażenie, że Andromeda i Lucjusz bardzo się lubią, bo co jakiś czas któryś z nich coś zażartował. Harry był niemal pewny, że w młodości wszyscy bardzo się lubili.
Pani Malfoy, pomogę z naczyniami. Odnieść do kuchni? - zapytała Hermiona, gdy już wszyscy skończyli jeść.
Oh, Hermiono nie wygłupiaj się! - oburzyła sie Narcyza
To nic strasznego, chcę pomoc - odpowiedziała Hermiona na co Narcyza wskazała jej drogę do kuchni dziękując przy tym za jej pomoc.
Nie wierzę, że planujesz wrócić do szkoły, Granger - powiedział męski głos, gdy Hermiona skończyła pomagać myć naczynia. Był to Draco Malfoy.
Czego chcesz, Malfoy?
Wiesz… nie za bardzo podoba mi się fakt, że paradujesz sobie po moim domu - odpowiedział Draco patrząc na Hermionę z wyższością
A mi się nie podoba, że do mnie mówisz - obruszyła się - Twoja mama nas zaprosiła. Myślę, że to do niej należy decyzja.
Ojciec też nie jest zadowolony. Szlamy oblegają nasz dom. To paranoja co się z tym światem stało.
Jakoś taki pewny siebie nie byłeś, gdy ratowaliśmy Twój zadufany tyłek w Pokoju Życzeń.
Malfoy zamarł. Chciał za wszelką cenę wymazać z pamięci to wspomnienie. Po pierwsze dlatego, że chcąc czy nie chcąc przegrał tą walkę, po drugie zginął jego najlepszy przyjaciel i po trzecie… czuł się wówczas taki bezradny. Czuł się nikim. A ta szlama teraz stoi tu przed nim i mu to przypomina.
Odszczekaj to! - krzyknął i wycelował w nią różdżkę.
O hoho! Czuły punkcik, co? zaśmiała się Hermiona również wyciągając różdżkę. - Myślę, że Twoja mama nie byłaby zadowolona z tego co robisz. Schowaj to zanim, zobaczy, co robisz i zepsujesz cały obiad.
Nie będzie mi żadna szlama mówiła co mam robić we własnym domu!
No proszę, Draco - do kuchni wszedł Lucjusz - widzę, że umiesz bronić swojego terytorium. To doprawdy wspaniała postawa. Jednak… Twoja matka jest szczęśliwa goszcząc w swoim domu naszych dawnych wrogów.
To pańscy wrogowie, Panie Malfoy - powiedziała szybko Hermiona - Pańska żona nigdy wrogów nie miała. Proponowałabym Panu również zacząć w końcu żyć teraźniejszością. Wojna się skończyła, a Pan stoi razem z nami tutaj, a nie w Azkabanie, co jest zasługą Pani Narcyzy. Myślę, że najwyższy czas się zdecydować po której stronie chce Pan grać.
Moja droga Panno Granger - powiedział Lucjusz łykając wino i opierając się o kuchenny blat - Doskonale wiem po której stronie jestem. Nie przeczę, że jako potomek Malfoyów na pierwszym planie stawiam czystą krew. Jednakże zdarzają się wyjątkowe sytuacje, Panno Granger. Razem z moją żoną goszczę Was tutaj, więc mogę nagiąć swoje zasady.
Bardzo hojnie z pańskiej strony - powiedziała ironicznie Hermiona - pańska żona nie potrzebowała naginać żadnych zasad, jednakże widać, że Pan się stara.
Naprawdę ojcze pozwolisz, by ta szlama tak się do Ciebie zwracała ? - wściekł się Draco
Draconie, przeproś pannę Granger - powiedział ze spokojem Lucjusz
Nie! - krzyknął Draco
Naprawdę nie ma potrzeby mnie przepraszać... już się przyzwyczaiłam - odpowiedziała Hermiona
Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy - powiedział Lucjusz po czym wyszedł do ogrodu
Hermiona przypuszczała, że zachowanie Lucjusza Malfoya to czyste podlizywanie się. Zależało mu na pracy w ministerstwie i na ponownym stanięciu na nogi. Wiedział, że im bardziej otwarty będzie na mugolaków czy mugoli to tym szybciej wróci do łask.
No dobra Granger - powiedział Draco siadając przy kuchennym blacie - Teraz będziesz się przyjaźnić z moja matką, tak ?
Malfoy, o co Ci chodzi ? Chcesz mnie podręczyć? - zapytała Hermiona
Po prostu się chce dowiedzieć czy będziesz stałym gościem u nas w domu. Bo wiesz... ta sytuacja wyglada podobnie jakbym poszedł na obiad do trolli. - zaśmiał się Draco - rozumiesz... dwa zupełnie różne światy.
Nie sądzę, że jesteśmy aż tak bardzo różni - powiedziała Hermiona machając różdżką w stronę talerzy by je wysuszyć - oczywiście ja się różnię bardzo, gdyż mam brudną krew. Jednak sama mugolem nie jestem, czyż nie?
No wiesz, mugolem nie, ale pochodzisz z takiej rodziny... dla mnie to całkowicie inny świat. I dla całej mojej rodziny.
Czyżby? Jakos Twoja mama nie widzi różnicy
Granger, daj spokój... a pamiętasz jak się spotkaliśmy na Pokątnej zaledwie dwa lata temu ? Jakoś wtedy nie była dla Ciebie taka łaskawa! - zaśmiał się Draco
Bo innego wyjścia nie miała. Draco dlaczego chcesz za wszelką cenę pokazać swoją rodzine w najgorszym świetle? - zapytała Hermiona krzyżując ręce - Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia to nie powinieneś tak mówić, czy Ty w ogóle czujesz skruchę?
Czy ja wiem... jak już sobie tak szczerze rozmawiamy to może i tak, czuję. Jednak nie ukrywam, że wolałbym jej nie czuć.
Czyli wolałbyś aby nadal była wojna ?? Albo żeby Voldemort wygrał ?
Nie wymawiaj tego imienia! - oburzył się Draco
Jego już nie ma i tym razem już nigdy nie wróci
I dobrze. Nie chciałbym tego.
Doprawdy?
A zresztą, nie będę Ci się tłumaczył.
Słusznie. - powiedziała Hermiona poprawiając włosy i nagle zauważyła coś dziwnego.
Draco stał i się na nią patrzył. A w zasadzie to nie patrzył się tylko był w nią zapatrzony. Zdawało się jakby jego wzrok nie widział niczego innego poza nią stojącą w kuchni.
Hej! - powiedziała Hermiona, by wyrwać Malfoya z transu - wszystko ok?
Co? - Draco oprzytomniał i cały się poczerwienił. „Zauważyła, że się w nią zapatrzyłem” pomyślał. - przypomniałem sobie o czymś, muszę iść na górę.
Gdy Draco wybiegł z kuchni - w bardzo szybkim tempie - Hermiona wróciła do ogrodu rozmyślając o sytuacji, która przed chwilą miała miejsce. „Oh nie!” skarciła się w myślach, gdy pomyślała sobie co też Draco mógł myśleć patrząc na nią. Przy stole zrobiło się - ku zdumieniu Hermiony - dosyć wesoło. Rozmawiali o Quidditchu.
Pamietam jak kiedyś James... - zaczął Lucjusz i urwał. Zupełnie zapomniał kto razem z nim siedzi przy stole. Harry poruszył się i spojrzał na Lucjusza. - James Potter, rzecz jasna... dokończył Lucjusz patrząc się w talerz - nie wiem czy powinienem mówić...
Zapadła cisza. Harry nie wiedział jak ma zareagować. Wpatrywał się w Lucjusza z wielkim zainteresowaniem. Czyżby zapomniał, że Harry tu jest i chciał powiedzieć o jego ojcu jakaś niestosowną rzecz? Lucjusz jednak zebrał się w sobie i kontynuował.
... jak James ukradł znicza przed meczem Ravenclaw/Hufflepuff i musieli unieważnić mecz, gdyż znicz miał na sobie odciski dłoni Jamesa i gdy David go złapał, nie schowały się skrzydła. Więc po sprawdzeniu dlaczego wyszło, że to teoretycznie James wygrał, bo jego odciski są na zniczu jako pierwsze. McGonagall nie była zachwycona.
Czy to ten znicz którym graliśmy w Quidditcha na testralach? - zapytała Andromeda
Dokładnie ten ! - odpowiedział Lucjusz popijając wino.
Chwileczkę... quidditch na testralach ? - zapytał Harry - i... i mój ojciec ?
Harry... opowiemy Ci wszystko kiedyś na spokojne. - powiedziała Andromeda
Nie! Wiem, że mieliście jakiś teatrzyk, jednak chcę to wiedzieć teraz.
Wszyscy patrzyli się na Harry’ego. Nikt nie wiedział, czy to dobry pomysł, by poruszyć ten temat teraz.
A więc dobrze, Harry - powiedziała Narcyza - pokażemy Ci wszystko, jednak najpierw zjedzmy deser dobrze?
Podczas deseru obudziła się mała Lilith. Harry nie był pewny czy chce ją zobaczyć. Deser potrwał około godziny w tym czasie Teddy i Lilith leżeli na kocu obok stołu pod opieką Andromedy. Harry już kolejny raz tego dnia poczuł, że jest w innej rzeczywistości. Córka Voldemorta bawi się z jego chrześniakiem. Córka Voldemorta bawi się z jego chrześniakiem! Całą siłą woli powstrzymał się, by nie wyjść z tego utopijnego przyjęcia. Gdy w końcu skończyli deser Andromeda podała obojgu dzieciom eliksir słodkiego snu (specjalny dla niemowląt), a Romilda oznajmiła, że wróci do domu.
Harry, to czego się teraz będziesz dowiadywał to i tak nie jest moja sprawa - powiedziała Romilda głaszcząc go po policzku. - jeśli będziesz chciał to wszystko mi opowiesz. Czy tez część. A jeśli nie, to zachowasz to dla siebie. To jest Twoje życie i abyśmy mogli rozpocząć nowe we dwójkę to musisz się najpierw dowiedzieć wszystkiego o sobie i o Twojej rodzinie. Ja i tak muszę posiedzieć trochę w domu, więc mną się nie przejmuj.
Harry był jej wdzięczny za te słowa, które równocześnie potęgowały jego uczucia do niej. Jest tak wyrozumiała. Harry pożegnał się namiętnie z Romildą, odprowadził ją do bramy skąd się teleportowała (Romilda zdała egzamin jeszcze w maju), a sam Harry wszedł do domu Malfoyów, nie wiedząc co go czeka, czego się dzisiaj dowie i jak to zniesie.
---
No więc jak łatwo się domyślić kolejny rozdział będzie bezpośrednią kontynuacją tego. Jak dobrze pójdzie, może wrzucę go nawet dzisiaj.
Kilka wyjaśnień.
1. Na pewno dla niektórych jest to dziwna sytuacja, wręcz niedorzeczna i nieprawdopodobna. Owszem, jednakże jak już kiedyś wspominałam każdy ma swoje własne wyobrażenia. To jest moje. Po prostu zaczęłam pisać i stwierdziłam, że opublikuję, a może się komuś spodoba. Jeśli nie, to trudno. W każdym razie dziękuję z góry tym, którym się spodobało i zaciekawiło!
2. Postacie dodatkowe, tutaj: Christian i Gloria. Jak już wspomniałam kilka rozdziałów temu te postacie są przelotne. Nie będą odgrywały większej roli w opowiadaniach, jednak też jest to moja wyobraźnia i niestety czy też stety będą się tu pojawiać. Za pewno nie jeden z Was "wpraszał" się do świata J.K. Rowling i ja tak samo zrobiłam zabierając do tego całą swoją wyimaginowaną rodzinę ;) Co wam mogę poraz kolejny obiecać to fakt, że ani Cemerie ani nikt z innych wymyślonych postaci nie będzie nigdy nad naszymi głównymi, autentycznymi w serii bohaterami.
3. No i jeśli chodzi o błędy to... no wiecie ;)
Całuję,
Cemerie